Asmodee – nowy porządek planszowego świata?

Dzisiejszy tekst będzie o grupie Asmodee, co to tak właściwie jest, dlaczego powstała, skąd miała na to wszystko pieniądze.

Jednak przed przystąpieniem do lektury, proszę o branie jej z lekkim dystansem. Większość wniosków zostało utworzonych na bazie przeczytanych artykułów i nie jest powiedziane, że są one prawdziwe w tym konkretnym przypadku. Ponadto nie jestem ekonomistą, więc mogłem popełnić jakieś błędy merytoryczne, za które z góry bardzo przepraszam.

Lider w sprzedaży opon samochodowych!

Wyobraźcie sobie, że przez 15 lat prowadzicie firmę, która przez ten czas staje się liderem na lokalnym rynku, liderem w sprzedaży opon samochodowych. Zarabiacie może nie fortunę, ale zysk jest stały i solidny na przestrzeni czasu. I tak sobie życie leci, beztrosko, spokojnie, aż pewnego dnia przychodzi do Was pan w czarnym garniturze i ze stoickim spokojem oznajmia, że chce kupić dorobek Waszego życia – firmę sprzedającą opony. Oczywiście nawet za fajne pieniądze nie jesteście tym zainteresowani, wolicie prowadzić swoją firmę na spokojnie, tak jak to robiliście dotychczas. Zastanawiacie się też nad tym, czy oferta była w ogóle prawdziwa, ponieważ pan, z którym przyszło Wam rozmawiać nie do końca znał się na oponach. Nie miał pojęcia, że sami produkujecie jeden model, że korzystacie z 3 dostawców gum i współpracujecie z 5 innymi producentami.

Świat kręci się dalej, aż tu nagle dostajecie wypowiedzenie współpracy od 4 znajomych producentów, a fabryka gumy zaprzestaje produkcji dla Was. Zastanawiacie się, zachodzicie w głowę, dwoicie i troicie o co chodzi… Z czasem okazuje się, że ten pan w okularach i czarnym garniturze wykupił współpracujące z Wami firmy. Ale jak to, skąd miał tyle pieniędzy, przecież byliśmy liderem w branży?! A odpowiedź jest bardzo prosta, ten Pan był przedstawicielem firmy, która posiada najpopularniejszą na świecie wyszukiwarkę, przynoszącą ponad 10 000 razy większy zysk roczny od Waszej firmy.

Oczywiście w prawdziwym świecie nigdy nie słyszałem o tym, aby Google sprzedawał opony, ale tak działa wolny, kapitalistyczny rynek. Można kupić wszystko. Wracamy do tematu dzisiejszego artykułu.

Czym tak w ogóle jest Asmodee?

Asmodee to nic innego jak francuskie wydawnictwo (oraz dystrybutor), które w roku 2013 zostało wykupione przez francuską grupę kapitałową zwaną Eurazeo za sumę 143 milionów euro. Tutaj wypadałoby wspomnieć, czym są grupy kapitałowe czy inwestycyjne. Jeżeli macie pieniądze, dużo pieniędzy, to naturalną koleją rzeczy jest to, że chcecie, aby one na siebie zarabiały. Pieniądz leżący na koncie to pieniądz zmarnowany. Stąd też na świecie jest mnóstwo grup specjalizujących się w pomnażaniu zielonych banknotów. Niektóre większe, inne mniejsze. Eurazeo jest raczej średnią lub mniejszą grupą z aktywami wartymi 6 miliardów euro, czyli mniej więcej z połową tego, co w rok zarabia Disney. Jednak nawet tak niewielkie pieniądze (Disney jest na około 70. miejscu najbogatszych firm na świecie) są całkowicie wystarczające, aby wytworzyć monopol w konkretnych branżach.

W roku 2014, czyli zaledwie rok po wykupieniu Asmodee, Eurazeo wykupiło Fantasy Flight Games oraz świetnie prosperujące Days of Wonder. Tych pierwszych chyba nie trzeba nikomu przedstawiać, Ci drudzy są odpowiedzialni za słynną serię Wsiąść do Pociągu czy też lubianego przeze mnie SmallWorlda. Przez kolejne lata spółka wchłaniała w swoje struktury kolejne firmy, przejmując przy okazji kury znoszące złote jajka, takie jak Catan czy Dixit. Aktualnie grupa ta posiada prawa do kilkunastu największych światowych firm tworzących gry planszowe: FFG, Days of Wonder, Mayfair Games, Z-man, Plaid Hat Games, Edge Entertainment, Rebel czy Heidelberger Spieleverlag. Część z czytelników może teraz zastanawiać się – po co? W jakim celu wykupuje się inne firmy wydające gry planszowe?

Odpowiedzi jest wiele, chociażby, aby zmniejszając koszta, zwiększyć zyski. Dotychczas na rynku sprawa wyglądała następująco. Wydawnictwo tworzyło grę, płaciło za jej development, a następnie wydawało i odsprzedawało prawa dla wersji językowych innym wydawnictwom. Tylko po co szukać tych innych wydawnictw, skoro można grę po prostu powierzyć wydawnictwu, które mamy wykupione w innym kraju? Takim oto sposobem powoli tworzy się monopol rynkowy, w którym premiera jednej gry jest aktualnie premierą w całej grupie Asmodee, przekładając się na dziesiątki tysięcy sprzedanych egzemplarzy już na start. Oczywiście to tylko jedna z zalet monopolu dla tego, kto ten monopol posiada. O windowaniu cen czy wyznaczaniu kierunku rynku nie wspominając.
@edit, ale żeby nie było to źle odebrane, Asmodee do monopolu jeszcze daleko.

No dobra, ale dlaczego te wydawnictwa tak ‚łatwo’ się sprzedały?

Może nie miały innego wyjścia? Wyobraźcie sobie, że jakaś firma z grupy odmawia podpisania „paktu z diabłem”. Jakie mogą być tego konsekwencje? Po pierwsze – odcięcie od wydawanych tytułów, które aktualnie są w posiadaniu Asmodee – a ich biblioteka jest ogromna. Jeżeli 1/4 wydawanych przez daną firmę gier stanowią tytuły z grupy Asmodee, to odmowa jest praktycznie jednoznaczna z tym, że w najbliższym czasie stracimy prawa do tych gier. Ponadto, co stoi na przeszkodzie, aby bogaty wujek wykupił inną firmę na danym rynku i wpakował w nią swoje miliony tylko po to, aby to ona przejęła pałeczkę lidera na lokalnym rynku? Pamiętajmy, że mówimy tutaj o rywalizacji firmy zatrudniającej kilkanaście lub kilkadziesiąt osób z grupą kapitałową o budżecie kilku miliardów euro.

Dlaczego monopol jest zawsze zły dla klienta? Ponieważ brak konkurencji pozwala na wiele. Mogę przytoczyć tutaj przykład tyskiego prywatnego przewoźnika, który przez kilka lat konkurował z miejską spółką. W końcu, kiedy oferował znacznie niższe ceny biletów, więcej przejazdów i lepszą jakość usługi, miejska spółka wycofała się z rynku w Tychach. Niespełna miesiąc później prywatny przewoźnik podniósł ceny biletów do większych od tych, które wcześniej oferował nieistniejący już miejski przewoźnik. Dumping taki fajny, czyż nie? Nigdy nie sprawdzałem, czy tak rzeczywiście było, ale historię tę słyszałem już od kilkunastu różnych osób. Oczywiście to tylko przykład, których można by wypisywać sporo, firm jak YKK na tym świecie nie brakuje, wystarczy odpalić google i poczytać.

Pomijając monopolistyczne zapędy, budżet Eurazeo niewątpliwie pomógł wszystkim firmom produkującym gry planszowe. Pamiętajmy o tym, że nasze hobby nadal jest niszowe tak w Polsce, jak i na świecie, a pieniądze grupy niejeden raz były wykorzystane na reklamowanie gier dla szerszej grupy odbiorców. Wspominałem o tym nieraz – w grach planszowych, na tym poziomie, na którym aktualnie jest branża, współzawodnictwo i konkurencja nie istnieją, lub są małe. Po świecie nadal stąpają ludzie, miliony ludzi, którzy utożsamiają gry planszowe z chińczykiem lub czymś jeszcze gorszym – zabawkami dla dzieci. Tym oto sposobem, reklama jednej firmy pozytywnie wpływa na zwiększenie grona odbiorców dla produktów innych wydawnictw. Tort staje się coraz większy, mimo że jedzących przybywa.

Asmodee jest aktualnie wystawione na sprzedaż za kwotę 1,5 miliarda euro. Grupa chwali się, że w skali roku notuje 100 milionów euro zysku. Osobiście myślałem nad tym, czy by nie poprosić Was, czytelników, o zrzutkę. Z miłą chęcią nabyłbym prawa do firmy w środowisku, które uwielbiam. Niestety – dziewczyna ze wsparciem mojej mamusi zakazała mi kupowania większej liczby gier, dlatego też muszę Was przeprosić… Kupimy Asmodee innym razem.
@edit, już nie kupimy. W niedzielę Asmodee zostało kupione przez PAI za 1,4 miliarda euro

 

 

Mam nadzieję, że w tych kilku linijkach tekstu udało mi się przybliżyć Wam profil francuskiej firmy i „o co tak naprawdę tutaj chodzi”. Oczywiście aspekty ekonomiczne są znacznie bardziej zawiłe, nie są tak czarno białe, ale po pierwsze nie czuję się na siłach aby pisać o tym bardzo dokładnie, a po drugie mało kogo to interesuje. Koniec końców PrzyStole to serwis o grach planszowych, a nie ekonomiczny. Ostatni akapit tekstu możecie pominąć, zawiera on moje osobiste przemyślenia na temat świata i wolnego rynku. Do następnego razu!

 

Linki do niektórych artykułów źródłowych:

  1. Asmodee wg Wikipedii (ENG)
  2. Asmodee na zakupach w Polsce (PL)
  3. Eurazeo wg angielskiej Wikipedii (ENG)
  4. Więcej o Asmodee (ENG)
  5. Największe firmy wg Forbesa (ENG)

 

 

_________________________________________________________

Jestem zwolennikiem ulg podatkowych zamiast wszechobecnego socjalu, uważam, że w średniej i małej skali wolny rynek to wspaniała rzecz, ale…
My, zwykli ludzie niewiele znaczymy w trybikach maszyny, w której to niektóre firmy mają budżety większe od całych państw. I obojętnie czy masz na koncie zero, kilkaset tysięcy czy kilkanaście milionów, nadal jesteśmy niczym wobec kapitałów korporacji i najbogatszych ludzi tego świata. Nie jestem fanem teorii spiskowych, ale jeżeli przez najbliższe 100 czy 150 lat aktualny trend się utrzyma, wówczas może nas czekać przyszłość jak z filmów, w których na świecie rządzą korporacje, a nie niepodległe państwa. Nie wiem czy wiecie, ale Apple (aktualnie najdroższa firma na świecie) ma roczne obroty większe od budżetu naszego państwa. Firma Pfizer, grupa farmaceutyczna, rocznie zarabia niewiele mniej niż wynosi budżet roczny naszych sąsiadów – Ukraińców. A co dopiero porównując takie firmy z państwami afrykańskimi czy azjatyckimi? I pomyśleć, że ten korpo świat kształtuje się niespełna od dwóch wieków, a w wielu przypadkach od niecałych 6-7 dekad…
To tyle, zapraszam do dyskusji czy punktowania co w tekście jest złe/nieprawdziwe, a może ktoś posiada informacje i chce się nimi podzielić, zamiast gdybać i wróżyć z fusów?
Pozdrawiam, Kamil ‚Sanex’ Cieśla
  • Pedro P.

    Z moich obserwacji dokładnie tak to wygląda. „Biznes is biznes” 😉 Też byłem zawiedziony, kiedy dowiedziałem, że Rebel zamiast się samodzielnie rozrastać w Europie środkowej musi się poddać zagranicznemu właścicielowi:/ ale tak już to wygląda. W tym rynku jedynie jest taka nadzieja, że jak „korporacyjni wyznawcy słupków tylko i wyłącznie” dobiorą się do tych firm i trafią do „zespołu twórców” to gry zaczną wychodzić coraz gorsze… A np. Discover: Nieznane lądy już ma bardzo średnie oceny, a designer niby dobry, firma też z bogatą historią… 🙂 Wtedy będzie zawsze przestrzeń na twórców „z sercem do tematu” i będą powstawać tytuły jak 7th Continent, Gloomhaven albo Anarchrony i jeszcze bardziej wybijać się na tle korpo-maszynek-pseudo-gier. Choć – jak to w przypadku takich ludzi bywa – oni raczej nie wezmą się za dalsze rozwijanie biznesu i konkurencję dla grupy. Więc nadzieja jest:) Fajnie, że mamy taki Portal, który zawsze może płynąć na własnych grach i nie jest taki zależny jak inne wydawnictwa – niech Bóg ich strzeże i niech to właśnie oni się maksymalnie rozwijają. Oraz wszystkie inne firmy/wydawnictwa prowadzone przez prawdziwych pasjonatów.

    Swoją drogą ciekawe czy i ilu twórców odejdzie z FFG itp. po tych przejęciach… i zmianie klimatu wewnątrz tych firm. Szkoda mi FFG i Rebela:(

    • Lukashi

      Ignacy już od baaaaardzo dawna podkreśla, że Portal jest „Asmoready”, ale na szczęście póki co takie zakupy nie wpisują się w strategię Asmodee albo cena za wysoka 😉

      • Pedro P.

        A to nie wiedziałem:( To szkoda… ale może jest już zmęczony i chce zrobić log off, bo w naszym pięknym kraju prowadzenie biznesu to pod górkę tylko, bo tzw. „państwo” i kochane urzędy nie dbają o przedsiębiorców(zwłaszcza, jeżeli nie są jacyś duzi) w ogóle. No to szkoda, szkoda. Znaczy, że niektórych wykupują nie specjalnie pytając o zdanie, a inni chcieliby być wykupieni? No cóż… magia „zachodu” ? 😉

        • Lukashi

          Pewnie wtedy w spokoju mógłby się zająć jeżdżeniem po konwentach i może hobbistycznie jakiś tytuł by sobie dziergał 😉
          Ale jedna sprawa luźne gadanie a druga sprawa rzeczywistość, może wcale nie byłby taki chętny się rozstać z firmą?
          Co do Asmodee to tak, oni nie kupują wszystkiego jak leci, tylko strategicznych wydawców w danym kraju. Bogate portfolio, ugruntowana pozycja, hity w ofercie. W Polsce na takiego „lidera” zdecydowanie bardziej pasuje REBEL niż Portal.
          Na pokrycie moich słów – Asmodee zdarzało się już nawet nie kupować całych wydawnictw, a jedynie pojedyncze mocne linie wydawnicze. Zazwyczaj jeśli wydawca czerpie zyski z np. Catanu i Carcassonne, ale pozostałe jego tytuły są najwyżej średnie to podkupienie mu tej dwójki powoduje samoistne zwinięcie się z rynku takiego wydawcy, a to jednak zawsze taniej.
          Portal mniej więcej co roku wylatuje z jakimś własnym hitem (a nie tylko grą na licencji), więc ciężej byłoby ich okiełznać.

  • Pingback: Rozczarowania Roku 2018 - Przy Stole - Gry Planszowe()