Gra Roku 2018

Zamiast podsumowania na Grudzień wybraliśmy inną formę i pokażemy Wam nasze ulubione gry roku 2018! Rok przyniósł ogromną ilość premier, jednak te gry kupiły nas najbardziej. Dwóch redaktorów niezależnie od siebie wybrało jedną grę, a to już coś znaczy!


Andrzej: KINGDOM DEATH MONSTER

Kingdom Death Monster, czy też KDM jak każdy mówi… dla mnie jest to gra, którą zawsze chciałem posiadać. Niestety, była ona strasznie droga. Gdy dowiedziałem się o planowanej już drugiej kampanii na platformie crowdfundingowej, stwierdziłem „teraz albo nigdy”. Ta planszówka, jej historia, jej wprowadzenie i dalsze losy bohaterów… TO JEST NIE-SA-MO-WI-TE. Od samego początku klimat dosłownie wypływa z gry, miałem wręcz wrażenie, że ktoś wylewa go na mnie wiadrami. Praktycznie każda karta jak hit location potwora, karty jego zachowań, karty wydarzeń z wioski czy te zapisane w podręczniku wprowadzają tak wiele klimatu, że nie sposób ich nie czytać, nie sposób nie wczuć się w ten świat. Dlaczego ta gra jest moim odkryciem roku?

  • Przez wspomniany wyżej klimat, walki z potworami, które dają wiele satysfakcji, niezliczone kombinacje sprzętu, różne zachowania potworów, 3 poziomy każdego z nich – tutaj naprawdę jest grania a grania!
  • Faza osady – nie spotkałem się nigdy z takim rozwiązaniem. Choroby, kalectwa, rozmnażanie… tak, to wszystko i wiele więcej zawarte jest w tej części gry.
  • Wykonanie – oprócz średniej jakości kart i jednej, dziwnie wykonanej, bo z cienkiej tekturki, planszy cała reszta jest na naprawdę wysokim poziomie.

Krzysztof: KINGDOM DEATH MONSTER

KDM przytłacza klimatem od pierwszych chwil. Oferuje świat pełen śmierci i szaleństwa, które może być jedyną nadzieją dla ocalałych. Gra ma niesamowity poziom immersji, a dbałość o małe detale jest zaskakująca. Gdy streścimy komuś tylko mechanikę, to faktycznie w pierwszej chwili gra wydaje się kolejną grą przygodową z kilkoma ciekawymi rozwiązaniami. To, co najbardziej zachwyca i imponuje to podręcznik. Ponad 200 stron opisów fabularnych i niesamowitych grafik, tylko 50 stron zajmują zasady gry. Sesje przy tej grze to prawdziwa i niespotykana nigdzie indziej próba przetrwania w przerażającym świecie pełnym dziwnych bestii rodem z najgorszych koszmarów.

Łukasz: INIS

Uwielbiam kontrolę obszarów. Uwielbiam wyważoną negatywną interakcję. Uwielbiam znaczący draft. Czy muszę mówić, że uwielbiam Inis? Oryginalne, piękne wykonanie przywodzące na myśl witraże. Proste zasady, sprytne warunki zwycięstwa i deterministyczna walka, która jest narzędziem, nie celem samym w sobie. Świetnie wyważony tytuł, przy którym zawsze dobrze się bawię. Z pomniejszych mechanik bardzo odpowiadają mi rozszerzanie swoich możliwości przez wodzowanie regionom oraz to, że karty eposów są naprawdę epickie. Minusy? Zawirowania wokół polskiego wydania oraz pionkowa jakość plastików. (RECENZJA)

Robert: DROPFLEET COMMANDER

Tematyka walki w kosmosie fascynuje mnie od lat. Najpierw były seriale jak Star Trek, potem space opery jak Honor Harrington, w końcu zaś figurkowe gry bitewne. Przez lata szukałem odpowiedniego tytułu próbując różnych gier. Rezultaty tych poszukiwań możecie podejrzeć tutaj. Zależało mi na grze, która połączy taktyczną rozgrywkę z sensownym czasem rozgrywki i celami nie sprowadzającymi się do zniszczenia okrętów przeciwnika. Dopiero Dropfleet Commander spełnił wszystkie te warunki. W tej grze planowanie potyczki zaczyna się już przed bitwą, odpowiedni podział floty na grupy bojowe wpływa na inicjatywę, zaś proporcje okrętów zdobywających cele naziemne do okrętów wsparcia zmieniają taktykę. Warto tu podkreślić, że walka naziemna to swoista gra w grze z (żetonami) siłami pancernymi, piechotą i bateriami przeciwlotniczymi.

Gra zawiera kilka unikalnych dla gatunku rozwiązań mechanicznych, jak na przykład:

  • Celem rozgrywki jest taktyczne opanowanie powierzchni planety, nie proste zniszczenie okrętów przeciwnika.
  • Mechanika inicjatywy oparta na planowaniu, nie rzucie kością.
  • Unikalna mechanika zasięgu oparta nie na stałych wartościach, ale na zmiennej widoczności okrętu nieprzyjaciela i zasięgu skanu.
  • 3 poziomy pola bitwy wpływające na opcje taktyczne.

Sebastian: MYTHIC BATTLES PANTHEON

Jestem wielkim fanem mitologii greckiej i tytuł na Kickstarterze przykuł moją uwagę momentalnie. Fenomenalne figurki zaprojektowane z polotem i pasją sprawiły, że wsparłem ten projekt „po jajca” – wziąłem wszystko i nie żałuję nawet złotówki. Sama gra nie należy do trudnych i skomplikowanych, ale daje szerokie pole do popisu. Gracze wybierają na przemian swoich bogów, potwory, bohaterów i oddziały, by następnie na przepięknie wykonanych planszach rzucić te armie na siebie. Każda jednostka posiada unikatowe zdolności, a możliwości kombinacji są miliony. Wolimy skupić się na łucznikach? Weźmy Apolla albo Artemidę wraz z oddziałem łuczników, a może wolimy bezpośrednie uderzenia? Ares z Hydrą u boku i Spartanami będą nie do zatrzymania. Do tego to wszystko po prostu genialnie wygląda! Dynamiczne pozy figurek sprawiają, że mapa ożywa niczym przy użyciu efektów specjalnych. Nie wyobrażam sobie spotkania w gronie moich graczy bez Mythic Battles Pantheon, a co równie ważne – oni również! (RECENZJA)


Kamil: X-WING 2.0

Grałem w tym roku w wiele gier. Jednak to, co mnie naprawdę przekonało do siebie na dziesiątki godzin to X-wing. Odświeżony system latania, ciekawe koncepty w budowaniu swojej floty, ale to co najważniejsze to fakt, że skończyły się czasy rozpisek, które same latały… W gwiezdnym świecie doczekaliśmy się czasów, w których oprócz szczęścia w kościach potrzeba również skilla w pilotowaniu myśliwców. I na sam koniec muszę wspomnieć o frakcjach, teraz każdy znajdzie coś dla siebie. Mamy bowiem dostępnych aż siedem różnych stron konfliktu! Nic tylko brać, kupować i grać! (RECENZJA)