Zanim zaczniemy malować, warto poczytać o najpopularniejszych błędach malarskich.
Spis artykułów
-
Spis artykułów
- Pierwsze zakupy – czyli opis farb, pędzli, akcesoriów niezbędnych do malowania- o tym, dlaczego moje figurki nie są tak ładne jak te ze zdjęć innych malarzy
- 7 grzechów głównych początkujących malarzy – krótki tekst o błędach, które notorycznie zdarzają się każdemu z nas
- Podstawowe techniki malowania – nakładanie podkładu, kolorów podstawowych, dry-brush, wash, cieniowanie
- Zaawansowane cieniowanie – o mieszaniu kolorów oraz ich malowaniu
- Podstawki w praktyce – o tym, jak zrobić efektowne podstawki
- Efekty specjalne – czyli o tym, co wspólnego ma ze sobą malowanie figurek i modelarstwo
- Przykładowe prace krok po kroku
7 grzechów głównych początkujących malarzy
Zapewne część z Was właśnie teraz zastanawia się, dlaczego piszę o grzechach głównych malarzy, kiedy jeszcze nie napisałem jak powinni malować. Moim zdaniem, jeżeli najpierw przeczytamy o powtarzających się błędach, to istnieje spora szansa, że w przyszłości będziemy o nich pamiętać. W myśl zasady: lepiej zapobiegać niż leczyć.
Grzech pierwszy: Pośpiech
Malowanie figurek wymaga precyzji, pomysłu oraz cierpliwości. Szczególnie ta trzecia cecha jest w tym hobby bardzo pożądana. Nadmierny pośpiech utrudnia malowanie oraz prowadzi do błędów, które później ciężko poprawić. Dla przykładu jeżeli zaczniemy malować na mokrym podkładzie, to istnieje szansa, że on nie do końca weżre się w plastik, przez co farba w przyszłości może nam odpadać płatami wraz z podkładem. Ponadto malowanie ładnych przejść tonalnych wymaga suchej warstwy poprzedzającej, w przeciwnym wypadku poprzednia warstwa farby pod wpływem wilgoci może się rozmazać, niszcząc cały efekt. Ogólnie najlepiej zawsze malować na suchej figurce, ponieważ w razie wypadku / błędu, bez problemu możemy zanurzyć cały model w wodzie i zmyć to, co właśnie źle nałożyliśmy, nie niszcząc przy tym poprzednich, zaschniętych już warstw.
Grzech drugi: Nadmiar farby
Jest to chyba najczęstsze zjawisko jakie widuję u nowych adeptów malarstwa – nakładanie za grubych warstw. Podczas malowania figurek zawsze dąży się do idealnej konsystencji – aby farba nie była ani zbyt gęsta, ani zbyt wodnista. Dzięki temu nie „zapaćkamy” detali figurki, drobnych elementów takich jak ornamenty, jakieś blizny na twarzy i tym podobne rzeczy. Farbki, w zależności od danej barwy, kryją czasami lepiej czasami gorzej. W dużej części przypadków wystarczy jedna czy dwie warstwy aby elementy naszego modelu przybrały inny kolor, ale są odcienie, takie jak np. żółty lub zielony, które same w sobie kryją wręcz fatalnie. Jeżeli naszą figurkę zalejemy zbyt grubą farbą, nie odratujemy już tego malowania. Dlatego zawsze lepiej odczekać, nałożyć warstwę i stwierdzić, czy jej poziom krycia jest wystarczający, a następnie nałożyć ewentualnie nową, niż zaprzepaścić dobry efekt brakiem cierpliwości.
Grzech trzeci: Brak pomysłu
W malarstwie tradycyjnym kompozycja jest kluczowa do uzyskania świetnego dzieła. W przypadku modeli nie mamy dużego wpływu na kompozycję figurki, ale mamy ogromny wpływ na dobór kolorystyki i ogólnie wrażenie estetyczne figurki. Czasami oglądam zdjęcia świetnie pomalowanych modeli, poziomu których nigdy raczej nie osiągnę, ale ich kolorystyka sprawia, że to się po prostu kupy nie trzyma. Odpowiedni dobór barw, odcieni, światłocienia jest kluczowy dla naszych modeli, a tak często pomijany w realiach domowych. Jeżeli nasza figurka ma pstrokate barwy, to dodanie wielokolorowej podstawki z mnóstwem elementów sprawi, że wzrok widza zgłupieje i nie będzie wiedział na co patrzeć. Z drugiej strony, łączenie niektórych kolorów ze sobą nie wygląda dobrze, szczególnie jeżeli łączymy je bez świadomości wyglądu efektu końcowego. Przykład – czerń świetnie wygląda w akompaniamencie złota, tak samo zresztą jak błękit czy czerwień, ale pomarańcz (morelowa) już nie do końca lubi ciepłą, złotą barwę, z którą się zlewa na małej figurce.
Grzech czwarty: Przeszacowanie swoich sił
Kolejny podpunkt dotyczy planowania naszej pracy. Ważne jest, aby ‚mierzyć zamiar podłóg sił’. Jeżeli planujemy pomalować wszystkie figurki „Wojny o Pierścień” proponuję najpierw spróbować pomalować 20 figurek z innej, mniejszej gry, zanim zaczniemy zabawę z 100+ modelami z tak dużej planszówki. Gdy zbyt ochoczo zaczniemy malować potężną grę, to może nagle się okazać, że po 20 godzinach malowania już nam się nie chce… A przed nami jeszcze co najmniej 20 kolejnych, ciężkich godzin. I o ile jeśli odłożymy te figurki na pół roku i wrócimy do nich jak będziemy chcieli to nic złego się nie stanie, o tyle jeżeli „zmusimy” się do domalowania reszty, nagle może się okazać, że te modele, których nam się nie chciało już malować wyglądają znacznie gorzej od tych pierwszych. Z kupowaniem modeli do malowania też nie jest lekko. Podobnie jak z grami planszowymi, granica między „graniem” a „kolekcjonowaniem” jest cienka. Dlatego też polecam nie kupować miliona modeli i co najwyżej mieć kilkanaście figurek do pomalowania w zapasie. Kilkanaście, nie kilkadziesiąt. I jeszcze na koniec tego punktu – nie każda figurka musi być świetnie pomalowana. Gdy gram w jakąś grę bitewną, to „użyteczność” przedkładam nad „jakość”. Tym sposobem malowałem droidy do Star Wars Legion, starając się to zrobić jak najlepiej pod względem efekt / czas. Pomalowanie tych robotów (4 oddziały po 9 figurek) zajęło mi około 3 godzin, gdzie normalnie na ładniejszy model bohatera zużywam godzinę czy dwie.
Grzech piąty: Porównywanie się do profesjonalistów
Oglądanie prac dostępnych w internecie może być motywujące oraz uczące. Jednakże samo porównywanie swojego poziomu malarskiego do osób, które od kilkunastu lat wykonują tylko i wyłącznie to od rana do nocy jest bardzo niebezpiecznie i może prowadzić do zdemotywowania. Niektórzy mają talent artystyczny, inni nie, ale nikt z nas nie urodził się z pędzlem w ręku – przynajmniej ja o takim przypadku nie słyszałem. Do wszystkiego można dojść samodzielnie, ale droga może być bardzo długa oraz momentami niebezpiecznie kręta. Dlatego też, tak samo jak początkujący kierowca nie porównuje swoich umiejętności do mistrzów formuły jeden, tak samo początkujący malarz nie powinien porównywać swoich prac z mistrzami w tej dziedzinie. Dochodzi do tego jeszcze jakość modeli, niektóre po prostu nie mają detali w porównaniu do miniaturek z np. Age of Sigmar, a my w dużej mierze jesteśmy graczami planszowymi, gdzie plastik „jest jaki jest”.
Grzech szósty: Wiara w internetowe zdjęcia
Ten grzech łączy się trochę z poprzednim. Dobre fotografowanie modeli nie jest wcale łatwą sprawą, ale w dobie fotografii cyfrowej niejeden raz ludzie lekko „naginają” rzeczywistość. Podbicie saturacji, zwiększenie kontrastu, zmiana temperatury barwnej zdjęcia to codzienność, ale z tą codziennością łatwo przedobrzyć. Przykładem niech tutaj będą zdjęcia Games Workshop ichniejszych modeli z podręczników, które są tak poświecone kontrami, że model wygląda z dziesięć razy lepiej niż w rzeczywistości. Jeżeli widzimy świetne zdjęcie modelu, to istnieją trzy scenariusze:
a) Model jest bardzo dobrze pomalowany oraz ma dobre zdjęcie
b) Model jest średnio pomalowany, ale ma świetne zdjęcie
c) Model jest słabo pomalowany, ale autor potrafi lepiej w fotoszopa niż w malowanie figurek
W większości przypadków będziemy mieć do czynienia z punktem a i b, ale c również się zdarzają. Ponadto nie zawsze znamy skalę figurki, popiersia 75mm maluje się znacznie łatwiej niż model 32mm, którego twarz ma może z 6 milimetrów wysokości. Nigdy na tak małej twarzy nie uzyskamy efektu jak na takim popiersiu.
Poniżej jeszcze przykład, po lewej – zła fotografia zrobiona w niekorzystnych warunkach oświetleniowych, pośrodku – fotografia mocno przeciętna, po prawej – dobra fotografia. Jest różnica, co nie? Im niższa wartość ISO w aparacie i im więcej światła, tym rozpiętość tonalna zdjęcia jest większa. Dlatego też po lewej stronie podstawka praktycznie zlewa się w jednolitą plamę, a już na środkowym zdjęciu bez problemu można rozróżnić kolory czy dostrzec kwiatki. Zdjęcie po prawej natomiast ma cieplejszy balans bieli, oraz zostało poświecone czerwonym światłem od tyłu, które tworzy ten charakterystyczny, jasny kontur figurki.
Grzech siódmy: Brak celu
Pomalowanie 1000 figurek wcale nie musi oznaczać, że będziemy malować ładniej. Bardzo ważne podczas naszej przygody z malowaniem jest stawianie sobie celów, do których będziemy stopniowo dążyć. „Tym razem nauczę się malować ogień”, a „dzisiaj zrobię ładne przejście tonalne na pancerzu”, „w piątek natomiast spróbuję pierwszy raz w życiu pomalować twarz”. Bez takich założeń i dążeń do ich realizacji, istnieje spora szansa, że nasz progres będzie dużo wolniejszy, niż mógłby być w rzeczywistości. I nie ma co się wstydzić porażek, każdy z nas zniszczył wiele modeli, które mogłyby być lepiej pomalowane ale nie są. „We learn, we improve”.