Biznes recenzencki – Jak założyć bloga, ile się na tym zarabia, jak to wygląda w praktyce

Czyli o tym, ile można zarobić, jak zacząć, na co uważać, czy w ogóle warto patrzeć na recenzje pod względem komercyjnym.

 

Cały wpis bazuje na statystykach PrzyStole i ogólnie dostępnych informacjach z internetu.

1. Tematyka i target – jak zacząć
2. Kamienie milowe – jak zacząć
3. Współpraca z wydawnictwami – jak zacząć
4. Monetyzacja serwisu/kanału – czyli ile można zarobić
5. Polak Polakowi Polakiem

1. Tematyka i target

Rynek gier planszowych jest trochę jak rynek obuwniczy. Znajdziemy na nim setki tysięcy modeli butów, gdzie jedne są skierowane do codziennego noszenia, inne do wspinaczki górskiej, a jeszcze inne do stepowania. W teorii wszystko to są buty. Podobnie jest z grami planszowymi. Rynek jest przeogromny i bardzo różnorodny.

Początkujący recenzenci zakładają blogi o wszystkim licząc, że cały świat będzie im wdzięczny za pisanie tego, co zostało już napisane milion razy. Dlatego, zanim stworzysz blog lub serwis o grach planszowych, odpowiedz sobie na bardzo ważne pytanie: Czym mój blog będzie się wyróżniać wśród pozostałych?

Może to być wszystko, począwszy od stylu pisania, poprzez wyjątkowe zdjęcia, na specyficznej tematyce kończąc. Nie rób tego co wszyscy! Jeżeli blog, który planujesz założyć będzie powielać treści innych serwisów, bez sporego budżetu reklamowego lub wystarczającej wiedzy marketingowej nie masz żadnych szans na przebicie się do czytelników czy też wydawnictw. Na rynku jest takie pojęcie jak „syndrom pierwszego”, a robiąc to co inni – pierwszy nie będziesz…

Podczas pisania czy nagrywania filmów bardzo ważna jest systematyczność. I tutaj PrzyStole jest idealnym antyprzykładem, ale o tym za chwilę. Zanim wejdziemy w szczegóły, spróbuję przybliżyć działanie facebooka i youtube’a.
Youtube wyżej pozycjonuje i poleca tych autorów, którzy są aktywni. W potężnym uproszczeniu, jeżeli widz zobaczy film autora X, a autor X kolejnego dnia wrzuci nowe wideo, to wówczas to wideo trafi do listy „promowanych” dla tego widza. Mimo braku subskrypcji, youtube sam poleci Ci film autora, którego oglądałeś. Podobnie działa facebook. Dlatego bardzo skutecznym narzędziem w dzisiejszych czasach jest (niestety…) polityka spamu. Nieważne o czym, nieważne, że niemerytorycznie, ważne, że w dużych ilościach. Ktoś się teraz złapie za głowę i powie, że przecież słaby materiał nie przyciągnie czytelnika na dłużej. I to jest prawda, ale tylko częściowo, a odpowiedź na to pytanie znajduje się w ostatnim zdaniu tego akapitu. Według wielu osób grających w gry planszowe, „Karty Dżentelmenów” nie miały prawa utrzymać się na rynku, ponieważ zaprzeczają temu, co część z nas myśli o środowisku gier planszowych. Według niektórych są one wulgarne, brzydkie i skierowane do „gimbazy”. A którą edycję tej gry już mamy, piątą czy szóstą? Ludzie różnią się między sobą i to co ciekawi jednego, niekoniecznie zainteresuje drugiego. Polityka spamu wspomagana przez youtube czy facebooka jest skuteczna, bo prędzej czy później trafi na odpowiedniego odbiorcę. Dlatego jeżeli ktoś jest w stanie tworzyć dobrą treść w potężnych ilościach, to z góry sukces ma gwarantowany.

2. Kamienie milowe

Warto na początku swojej przygody zapisać sobie kilka założeń. Prędzej czy później jako twórca dostaniesz „doła”, wówczas spełnione cele, które kiedyś sobie zapisałeś będą odpowiednim motywatorem. Czym te kamienie mogą być?
Liczbą wyświetleń, rozpoznawalnością, zasięgami czy nawet tym, że pokazujesz gry, których inni nie pokazują.
Ja od początku istnienia kanału na youtube postawiłem sobie jedno wyzwanie: mówić o grach, o których nikt wcześniej nie mówił w kraju. I tym oto sposobem na 37 recenzji znaczna większość (bodajże 26) to pierwsze recenzje tytułu w naszym kraju. To jest taki mój mały motywator.

 

3. Współpraca z wydawnictwami

Gry planszowe to biznes. Bardzo fajny biznes, kreatywny, w którym można się spełniać artystycznie, ale nadal biznes. Za coś przecież trzeba żyć?

Współpraca z wydawnictwami to niebezpieczny temat. Z jednej strony kupowanie gier tylko do recenzji, aby później je odsprzedać i kupić nowe wiąże się z dużymi kosztami. Przeważnie 20-30% ceny gry plus koszta wysyłki, co przy np. ameritrashach i dużych grach rodzi już koszta rzędu tysiąca złotych przy zaledwie kilkunastu recenzjach. Tutaj pomocne są wydawnictwa, które mogą takie gry zaoferować za darmo, w ramach recenzji.

Zanim jednak napiszesz do wydawnictw, z którymi chcesz współpracować, warto zadać sobie jedno bardzo proste pytanie. Co ja z tego będę mieć, ale również co wydawnictwo będzie mieć z tej współpracy? Jeżeli ktoś myśli, że wydawnictwa mogą pozwolić sobie na rozdawanie gier każdemu – jest w błędzie. Widziałem kiedyś skrzynkę z zapytaniami o gry do recenzji jednego z wydawców… Ponad 100 takich pytań na tydzień. Szczękę zbierałem z ziemi. O większości zainteresowanych nigdy nie słyszałem, a znaczna część blogów była tak nieprofesjonalnie prowadzona, że wołała o pomstę do nieba.

Co serwis może zaoferować wydawnictwu? Zasięg, reklamę lub prezentację produktu w postaci dobrych zdjęć lub filmu. Początkujące blogi zasięgów raczej nie mają, więc to rozwiązanie odpada. Reklama – wiąże się z wydatkami lub treścią, która musi być pozytywna (widział ktoś negatywną reklamę?), a czy na start chcemy ryzykować „pozytywną” recenzją przeciętnej gry? Jeśli trafimy na pozycję wyjątkową to fajnie, ale co, jeśli to będzie typowy przeciętniak? Ogólnie to pytanie to temat na osobny felieton. Zdolności fotograficzno-filmowe też nie każdy posiada. Czy to oznacza, że nie ma dla nowych blogów nadziei?

Nie. Na szczęście jeżeli treść, którą serwis tworzy jest na wysokim poziomie, często wydawnictwa mimo „braku zasięgu” inwestują w ciekawe blogi. Dlatego moja rada może być tylko jedna: starajmy się tworzyć jak najlepszą treść.
Początki blogów zawsze są takie same – recenzje własnych produktów. I nie uważam, żeby było to coś złego, nie ma się czego wstydzić, naprawdę.

Niektórzy teraz zapytają, ile takie „PrzyStole” otrzymało gier do recenzji. Na 37 recenzji wideo otrzymałem chyba 8 gier.
Na drugie tyle recenzji pisanych, serwis otrzymał około 15 pozycji.

 

4. Monetyzacja serwisu

Serwis może zarabiać na wiele sposobów. Youtube płaci za reklamy, jednak aby w Polsce utrzymać się tylko z reklam tej platformy, wypada mieć około 80 000 subskrybentów i tworzyć treści kilka razy w tygodniu. Zarobki reklamowe z youtube są „tajne”, z tego powodu dokładnych cyferek twórcy nie mogą podawać, jednak w dużym skrócie 100 000 wyświetleń to kilkadziesiąt złotych. Minimalna wypłata zaczyna się od 200 zł (edit: podnieśli na 300zł), z tej przyczyny za mój kanał Youtube nie wypłacił mi jeszcze ani złotówki. Oczywiście są jeszcze materiały „płatne”, które pojawiają się na kanałach tylko dlatego, że zostały opłacone. I tak w Polsce, jak i na świecie płaci się za recenzje. Praktyka ta jest popularna za granicą, gdzie materiał wideo na największych kanałach to wydatek nawet kilku tysięcy złotych. Jednak wbrew powszechnej opinii  w Polsce również czasami płaci się za recenzje lub jak kto woli – prezentacje. Nie uważam, że jest to coś złego. Wręcz przeciwnie, płacenie za poświęcony czas i amortyzację sprzętu powinno być czymś całkowicie normalnym. Tylko dlaczego tak mało osób wspomina o tym, że wzięło za to pieniądze? W tym momencie uzmysłowiłem sobie, że trzy materiały wideo na PrzyStole były sponsorowane. Pierwszy – reportaż urodzinowy, drugi – laboratorium tworzenia gier. W pierwszym przypadku dostałem pieniądze za to, że się tam wybrałem, w drugim za kręcenie wideo-reportażu z imprezy. Tutaj tak naprawdę dostałem pieniądze za coś, co nigdy nie będzie publiczne, a ten mały wstęp był moim prywatnym podsumowaniem… Ostatnim był gameplay z gry Awakenów, za który dostałem inny produkt firmowy. Wszystkie te trzy przykłady bardziej pasują do ostatniego akapitu, ale o tym później.  W przyszłości planuję oznaczać wszystkie materiały sponsorowane.

Jeżeli chodzi o serwis i reklamy, to również nie jest aż tak kolorowo. Google za reklamy płaci za mało, więc jest to kompletnie nieopłacalne. Money.pl kiedyś pisał, że dobry serwis jest w stanie zarabiać nawet złotówkę w skali roku za każdego aktywnego użytkownika portalu, który systematycznie wraca, aby czytać nowe treści. Jednak nie do końca wierzę, że taki wynik jest możliwy do uzyskania w świecie gier planszowych. Realnie w Polsce reklama kosztuje od kilkudziesięciu do kilkuset złotych miesięcznie w zależności od serwisu. (dane ze wspieram.to i akcji zbieraczkowych na serwisy). Najważniejszy dla większości klientów jest zasięg. Niestety większość osób patrzy tylko na zasięg, pomijając bardzo ważne czynniki, takie jak budowanie „świadomości marki” czy kierowanie reklamy bezpośrednio do potencjalnej grupy docelowej.
Pamiętacie rynek butów? Czy producent butów wysokogórskich przeznaczonych na ośmiotysięczniki powinien reklamować się w obuwniczym sklepie sieciowym?
-Dlatego kiedy reklamujesz swój blog czy serwis, staraj się kierować reklamy do konkretnego odbiorcy.
-Dlatego kiedy oferujesz reklamę na swoim blogu czy serwisie, przygotuj ofertę dla firm potencjalnie zainteresowanych Twoją grupą docelową.

Reklama jest wysoce skuteczna wtedy, kiedy jest REGULARNA. Marketing to tak naprawdę materiał na kilka potężnych felietonów.

Idąc dalej, recenzenci dostają gry, które też są coś warte. W naszym PrzyStołowym przypadku są to kwoty prawie zawsze trzycyfrowe, niekoniecznie z jedynką na początku. Jest to niezwykle miłe, ponieważ nawet, jeśli dana gra nie zostanie u nas na dłużej, można ją sprzedać i kupić coś innego. Myślę, że gdyby nie właśnie ten „growy” fakt, nigdy nie kupiłbym i zrecenzował takiego Cthulhu Wars.

No i na koniec dochodzą zlecenia „okołoplanszowe”, generujące przeróżne zarobki. Tutaj powinienem wpisać powyższe trzy materiały sponsorowane, które tak naprawdę „płaciły” za coś innego niż zasięg. Co prawda ciężko byłoby utrzymać się tylko z nich, ale bardzo często są to komercyjne zlecenia opiewające na „rynkowe” kwoty. Osobiście zarobiłem kilka tysięcy na takich zleceniach, ale tutaj zanim zacznie się „ło panie, to on bogaty w *uj jest, chytry chłopak z radomia!1!!1” muszę dopowiedzieć, że wiązało się to z moją zawodową profesją, którą zarabiam na życie – fotografią. Z samych recenzji nie udało mi się jeszcze zebrać ani złotówki… Nie licząc gier!

Na koniec pytanie, czy autor jest w stanie utrzymać się z recenzji? Według mnie: w Polsce nie, na świecie – tak, ale tylko najlepsi.

5. Polak polakowi polakiem

Ten punkt będzie mocno osobisty. Wierzę, że nie tylko ja tak mam/miałem, a warto chyba opisać negatywne sytuacje, które mogą nas spotkać i przygotować się na nie mentalnie.

Jako twórcy niejeden raz zdarzyło mi się, że miałem dość. Wbrew pozorom ilość czasu i pieniędzy jaką trzeba zainwestować w prowadzenie dobrze wyglądającego kanału na Youtube jest mocno nieadekwatna do tego, co „dostaje się” w zamian. Amortyzacja sprzętu do nagrywania to koszt około 2 000 zł rocznie, utrzymanie domeny, serwisu, wszystko kosztuje. Dopłaca się z prywatnej kieszeni tłumacząc sobie, że uwielbia się to hobby. I kiedy już wewnętrzny chytrusek poradzi sobie z odpływem gotówki, to dochodzi czynnik ludzki, depczący Twoją wizję świata i dający Ci mega „bułę” na ryj.

Pamiętam jak kiedyś puściłem reklamę PrzyStole przez weekend na facebooku. Jakaś dobra grupa czytelników wpadła na pomysł, aby mi ją zablokować. Kilkanaście osób zgłosiło reklamę (wcześniej zatwierdzoną przez facebooka, w której był filmik z PrzyStole) jako niezgodną z regulaminem. Algorytmy facebooka z automatu zablokowały reklamę do czasu, aż pracownik zweryfikuje ją ponownie. Jako, że był to piątek wieczór, dopiero w poniedziałek pracownik ją zweryfikował.
Zgadnijcie co się stało z budżetem, kiedy reklama została „zawieszona”?

Podobną sytuację miałem na youtube, kiedy moje materiały wideo zostały zablokowane. Znowu, jakaś grupa osób zaczęła zgłaszać każdy z moich filmów, aby obciąć mi z nich zarobki. Różnicy mi to nie zrobiło, ponieważ nigdy pieniędzy z youtube na oczy nie widziałem, ale gdybym miał po kilkaset tysięcy wyświetleń na nowych materiałach, to przez taką praktykę można kogoś pozbawić konkretnych pieniędzy.

Kolejny przykład znowu będzie z youtubem. Podczas początku drugiego sezonu, kiedy wideo pojawiało się regularnie (co 1/2/3 tygodnie) miałem pewną grupę subskrybentów, którzy kilkukrotnie z automatu minusowali mój film. Pamiętam sytuację, gdy opublikowałem 6 minutową recenzję, a po niespełna 20 sekundach miałem już dwie łapki w dół. Niby nic, ale z przykrością muszę przyznać, że tym użytkownikom udało się otrzymać to, czego chcieli – miałem momentalnie dosyć.

Takich sytuacji było więcej. Jako początkujący twórcy, musicie mieć na uwadze czynnik ludzki, który w naszym kraju demotywuje tak samo często jak motywuje. Mam nadzieję, że ten artykuł będzie pomocny choć dla niektórych. Wszystko co opisałem bazowało na moim doświadczeniu i historii PrzyStole. To już ponad 3 recenzenckie lata…

Podsumowując

Gdybym miał patrzeć realnie, jako inwestor na rynek „recenzencki” i reklamowy w grach planszowych, nigdy w życiu nie zainwestowałbym w niego swojego czasu ani pieniędzy. Znacznie lepiej zrobić kanał recenzujący zegarki, drukarki 3D czy gry komputerowe, chociaż akurat w tym ostatnim jest potężna konkurencja. Ponadto nie zamykałbym się na konkretną grupę docelową, a robił materiały ogólnorozgrywkowe, które mogłyby oglądać nawet osoby nie związane z daną branżą.

Jednak gry planszowe dla kogoś, kto uwielbia to hobby, to coś więcej. Takiej ilości pozytywnej energii nie doświadczyłem nigdy w innych branżach. Początkującemu twórcy życzę przede wszystkim wytrwałości. Będzie ciężko, ale moim zdaniem warto spróbować. Przez ten czas trwania PrzyStole na youtube, naliczyłem już 6(?) kanałów, które przestały istnieć i zrezygnowały po kilku miesiącach. Dlatego też gdybym miał zaczynać od zera, mocno zastanowiłbym się czy nie lepiej dołączyć do kogoś, kto już istnieje na rynku. O ile tworzy to, co sam chciałbym tworzyć.

Aktualnie na PrzyStołowym zapleczu ciągle rozmawiamy o tym, czy dalsze prowadzenie serwisu ma sens. Jednak obojętnie od przyszłości, jestem dumny z pracy ludzi, którzy tworzą ten serwis. Był pomysł, motywacja, a to, co pokażą dalsze dni nie jest już tak bardzo istotne. Dziękuję za uwagę i mam nadzieję, że do usłyszenia lub zobaczenia wkrótce.

  • Wojciech Giżyński

    Ciekawy artykuł, dzięki za poświęcony na napisanie czas. Zwłaszcza cenne rady dla dopiero chcących zacząć.

  • Agnieszka Niedziela

    Fajnie to wszystko opisałeś. Myślałam o założeniu takiego około growego bloga, ale trzeba to wszystko przemyśleć bardzo dokładnie. Pozdrawiam!

  • Pingback: Przestój - Rekrutacja i inne informacje! - Przy Stole - Gry Planszowe()