Dwadzieścia lat minęło… – Portal Games!

Dwadzieścia lat to naprawdę kawał czasu. Sam jestem niewiele starszy, a przynajmniej lubię tak myśleć. Dwudzieste urodziny to wyśmienity powód do świętowania.

Tym bardziej, jeśli jubileusz obchodzi uznane wydawnictwo. Dzisiaj zabieram Was w podróż sentymentalną po świecie planszówek, w którym gra sprzed kilku miesięcy to już nie nowość, zeszłoroczna premiera to staroć, a kilkulatka, o której ktokolwiek pamięta to absolutny klasyk.

Wydawnictwo, o którym mowa to oczywiście Portal Games – marka dobrze ugruntowana nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Jednak nie zawsze tak było. Być może niektórzy z Was kojarzą, że Tymbark ma w swojej historii epizod z produkcją tanich win, Bayer produkował trujące gazy bojowe, a Nokia miała w swojej ofercie choćby kalosze. Wobec takich rewelacji nie powinno wydać się niczym szczególnym, że i Portal nie zaczynał od planszówek.

Gry fabularneto było coś, co rozpalało wyobraźnię ówczesnego Ignacego. Opowiadanie historii za pomocą kartki, ołówka i garści różnokształtnych kości to rozrywka, która powoli wraca do łask za sprawą chociażby niedawnego sukcesu Zewu Cthulhu. Jeśli ktoś choć trochę śledził już wtedy świat gier wyobraźni, z pewnością kojarzy nazwisko Trzewiczek z takich opracowań, jak choćby Jesienna Gawęda. Czego jak czego, ale talentu do opowiadania zajmujących historii nie odważyłbym się Ignacemu odmówić. Potwierdzi to chyba każdy, kto obserwuje przewalające się raz na jakiś czas potężne tornada hype’u wokół jego współczesnych gier.

Co takiego wydawał Portal w tamtych czasach? Postapokaliptyczny system rpg Neuroshima, który dzisiejsi gracze znają przede wszystkim z hitu Neuroshima Hex! autorstwa Michała Oracza, współtwórcy oryginalnego systemu fabularnego i świata. Niezwykle ciekawy system Monastyr, w którym podstarzali utracjusze próbują na nowo odzyskać respekt i pozycję w świecie płaszcza i szpady. Czasopismo Portal, napakowane oczywiście materiałami związanymi z grami fabularnymi. Czasopismo Gwiezdny Pirat, również mocno osadzone w świecie erpegów, ale tutaj można już było odnaleźć akcenty karciano-planszowe. Mniej więcej w tym czasie wydawnictwo zaczęło bowiem stawiać pierwsze kroki na tym nowym, nieznanym gruncie. Z dzisiejszej perspektywy może się to wydawać zupełną abstrakcją, ale obskurnie wydane (a nawet czarno-białe!) talie kart w lichym tuckboxie powodowały wypieki na twarzy.

Nie były to bynajmniej czasy łatwe. Wobec braku sensownej drogi komunikacji masowej marketing stanowił spore wyzwanie, a i dostęp do materiałów był mocno ograniczony. Więcej na ten temat możecie usłyszeć w podcaście Historia Gier, który prowadzi… sam Ignacy Trzewiczek!

Machina być może została zapomniana, ale Zombiaki doczekały się nie tylko sequelu, ale też odnowionej edycji jubileuszowej na dziesiątą rocznicę wydania.
Nie myślcie sobie, że w tamtym czasie Portal wydawał jedynie tytuły z własnej stajni, już w tych partyzanckich czasach zdecydowali się na przykład wydać grę na licencji, którą dodatkowo przetematowili na zwierzę, które chyba najbardziej kojarzy się fanom z wydawcą – krowami! Mowa oczywiście o Spadamy!

Jeżeli z rozrzewnieniem wspominasz tamte produkty albo spóźniłeś się by je poznać, ale masz ochotę nadrobić – z pewnością cieszyć może fakt, że z okazji dwudziestolecia wybrane pozycje zostaną przyzwane z papierowych zaświatów. Mają się ukazać ponownie: Graj fabułą/z głową/twardo, jubileuszowe wydania czasopisma Portal oraz raz jeszcze niemogące zaznać spokoju Zombiaki.

Przecieranie szlaków nigdy nie jest proste, ale z wielkim uporem portalowa ekipa dokładnie to robiła. Przygotowywała grunt i próbowała, próbowała, próbowała…

Aby jak najlepiej zrozumieć, jak zmieniał się Portal (oraz cała branża) na przestrzeni lat, najlepiej spojrzeć na historię jednej, konkretnej linii, która towarzyszy im niemal od samego początku – wspomnianej już Neuroshimy. Po zdobywającej popularność grze fabularnej nadeszła pora na pierwszą hitową produkcję planszową – Neuroshimę Hex! Choć i tu początki okazały się trudne, a pierwsze wydania wątpliwej urody, ostatecznie geniusz tej prostej taktycznej walki na noże w budce telefonicznej zatryumfował nad jej brzydotą. W tym miejscu po raz kolejny głos oddam Ignacemu, który pokaże, jak z pudełka po pizzy i talentu Michała Oracza powstała piękna gra, którą dziś znamy jako Monolith Arena.

Kolejny duży sukces przypłynął kilka lat później z bezludnej wyspy. Robinson Crusoe to do dzisiaj najwyżej notowana w rankingu BGG polska gra planszowa, a w czasach swojej największej dominacji znajdowała się nawet w pierwszej dwudziestce, niemal ocierając się o dziesiątkę! Niebanalny worker placement zastosowany w kooperacji, czyli niestarzejący się silnik euro okraszony losowością i nasmarowany niesamowitym klimatem ciągle jest aktualnym tematem rozmów w planszówkowym świecie. Być może nadchodzący wielkimi krokami duży dodatek zdoła przywrócić Robinsonowi utracone pozycje.
Niestety, z grą związana jest też inna, dużo ciemniejsza strona, która na wiele, naprawdę wiele lat przeszła do legendy, doczekując nawet zjawiska memów i natychmiast stając się jednym z nich. Mowa o w zasadzie każdej ze stron instrukcji do Robinsona, która zupełnie zaciemniała grającym obraz i skutecznie uniemożliwiała grę co mniej wytrwałym. Na szczęście nowe edycje zawierają tekst przeredagowany i zdecydowanie poprawiony, teraz spokojnie da się zagrać po jednokrotnej lekturze.

Mimo tego Portalowcy nigdy nie słynęli z przejrzystych instrukcji, co ostatecznie posunęło ich do chyba najbardziej niespodziewanej zapowiedzi tegorocznego PortalConu – od teraz o zasady każdej z ich gier można będzie spytać Alexę! Popularny głośnik Amazonu nie tylko wytłumaczy reguły w czasie gry, ale też umożliwi chociażby rozegranie scenariusza w ich najnowszą superprodukcję – Detektywa. Czapki z głów, śmiałe i po raz kolejny pionierskie posunięcie. Ktoś mógłby zapytać, co go to właściwie obchodzi skoro Alexy nie posiada i nie zamierza jej kupić. Otóż nic straconego, oprogramowanie daje się odpalić na w zasadzie dowolnym smartfonie z androidem.

Portal Games było kiedyś wydawnictwem nawet bardziej skierowanym ku doświadczonym graczom niż dzisiaj, jednak to uproszczona wersja innej gry poskutkowała skuteczną ekspansją na zachód. Mowa o sympatycznych Osadnikach: Narodzinach Imperium, którzy wyrośli na zgliszczach 51. Stanu. Okopali swoje osady tak mocno, że nawet wieloletni hit – Osadnicy z Catanu – skapitulował i zmienił nazwę na krótszy i mniej dwuznaczny Catan.

W międzyczasie firma przeszła lifting logo, gubiąc złowrogą czerń i czerwień na rzecz kreskówkowych pomarańczy i bieli z odrobiną szarości, otworzyła linię gier rodzinnych 2Pionki, a także zmieniła podejście do niektórych kwestii. Przykładowo mimo wcześniejszych zapewnień, że gry Portalu nie będą fundowane społecznościowo (ale przy ostrożnej klauzuli, że przecież czasy się zmieniają), zapowiedziane zostały aż dwie kampanie na tej platformie. Odnowione edycje Strongholda: Undead oraz dość niezwykłej, ciężkiej gry ekonomicznej o… pokazach mody – Prêt-à-porter.

Przy takiej historii ciężko się dziwić, że i na ten rok Portal zaplanował niesamowitą ofensywę gorących nowości – chociażby nowa, ładna(!) gra Uwe Rozenberga, wsparcie dla linii Detektywa zalewem nowych scenariuszy, nowe dodatki do Hexa i nowopowstałej Monolith Areny, kolejne tytuły w świecie Osadników, w tym wykreślanka, następcę gier dedukcyjnych rodem z Fury of Dracula, czyli Narcosa, asymetrycznego Roota, linię Race for the Galaxy, Architektów o charakterystycznej kresce Mico, a także nowość tak gorącą, że już zupełnie suchą – Teotihuacan. Tej ostatniej z całą pewnością nie będziemy prezentować na łamach PrzyStole 😉

Nie wiem jak u Was, ale to właśnie Portal Games jest z całą pewnością wydawnictwem, które wywarło największy wpływ na moje młodzieńcze lata z grami planszowymi, a artykuły Ignacego Trzewiczka o grach fabularnych czytałem jeszcze zanim potrafiłem w ogóle odpowiedzieć na pytanie, kim ten człowiek u licha jest.

Portal Games, dziękuję, tak zupełnie prywatnie i od serca za historie, które opowiadacie za pośrednictwem pionków i kartonu. Zmieniajcie branżę jeszcze przynajmniej kolejnych dwadzieścia lat, bo robicie to naprawdę dobrze.