Blackstone Fortress – Recenzja

, Sebastian Lamch
  • liczba graczy: 1-5
  • czas rozgrywki: 180
  • rok wydania: 2018
  • zależność językowa: duża

Zacznijmy od tajemnicy

Warhammer Quest, który wrócił po latach pod postacią dwóch wydanych tytułów osadzonych w uniwersum Age of Sigmar: Silver Tower i Shadows Over Hammerhal, tym razem sięga po świat Warhammera 40k. Mroczne uniwersum odległej przyszłości, w którym toczy się wieczna wojna pomiędzy rasami, nadaje się do tego wyśmienicie i aż ciężko uwierzyć, że dopiero teraz postanowiono wykorzystać ten świat do dungeon crawlera.

Gra jest w pełni kooperacyjna, a każdy z graczy wciela się w przedstawiciela różnych ras – od ludzi, przez eldarów, ratlingów czy krootów, a na robocie imperialnym kończąc. Wykorzystano tutaj ciekawe rozwiązanie, ponieważ wybierając postać zyskujemy również dostęp do jej statku, którym tutaj dotarła, a one też posiadają swoje unikalne zdolności. Eksplorować będziemy starożytną fortecę opanowaną przez siły chaosu w poszukiwaniu ukrytego skarbca.

Po otwarciu niesamowicie klimatycznego pudełka pierwsze co rzuca się w oczy to wypraski z figurkami. Stety lub niestety sami musimy je wyciąć i złożyć. Dla jednych będzie to przyjemność sama w sobie, ponieważ wykonane są one z ogromną precyzją i nie wymagają choćby kropelki kleju, a inni narzekać będą, że nie mogą grać od razu. Games Workshop robi najlepsze i najdokładniejsze figurki. Tutaj nie ma co dyskutować. W samym pudle znajdziemy jednak o wiele więcej dobra: kafelki terenu z pięknym designem i na grubej tekturze, mnóstwo kart, żetonów, kostek (w tym dedykowanych) oraz woreczki. Specjalnie przygotowane woreczki posiadają klimatyczny wzór i są bardzo dobrej jakości. Wykorzystamy je do zapisywania postępu kampanii, jak również do przechowywania naszych zmarłych towarzyszy…

Mechanika goni klimat

Po wyborze postaci spośród 8 dostępnych (jedna postać to dwie figurki bliźniaków) przygotujemy talię wyzwań, w której znajdą się tak spotkania z wrogami, jak i proste zadania wymagające zwykle wybrania drogi czy podjęcia decyzji. Tak złożona i potasowana talia posłuży nam do eksploracji samej fortecy. Kampania jest dosyć długa i bardzo regrywalna. Prowadzić będzie nas poprzez mniejsze walki, aż dojdziemy do bastionów, stanowiących swoistych mini bossów w grze, aż na ukrytym skarbcu kończąc, gdzie czeka nas fizyczna nagroda. Do gry dołączono małą kopertę, którą możemy otworzyć dopiero po przejściu skarbca.

W przypadku wylosowania karty z walką pokazuje nam ona jak zbudować planszę oraz punkty wejścia/wyjścia, a także rozkład wrogich patroli. Zwykle naszym celem jest opuszczenie planszy przez jedno z wyjść i kontynuowanie przygody. W trakcie spotkania możemy również poszukiwać sprzętu i wskazówek, które poprowadzą nas dalej w kampanii.

Pomiędzy misjami odwiedzimy również miejsce, w którym będziemy mogli pohandlować, kupić nowy sprzęt, czy też po prostu odsapnąć trochę od wymagającej przygody. Naszych bohaterów możemy do woli zmieniać i wymieniać pomiędzy sobą, więc nie przywiązujemy się do jednej z nich. Nasza postać może również… zginąć. Trafia wtedy do specjalnie przygotowanego woreczka i nie będzie już dostępna. Gdy nie będziemy w stanie złożyć składu 4 postaci przegrywamy kampanię.

Istnieje tylko Wojna!

Każdą walkę rozpoczynamy od ułożenia planszy z heksagonalnych kafelków terenu. Plansze zaprojektowano tak, żeby dać jak największe możliwości postaciom. Będą to różne drogi do celu, zasłony utrudniające trafienie, czy ciekawe umieszczenie wrogich patroli. Każda plansza ma również punkty wejścia dla wrogich figurek i do każdego z nich wylosujemy następnie rodzaj przeciwnika tam obecnego. Celem jest zwykle dotarcie do punktów wyjścia z planszy, tak zwanych wind, które przeniosą nas do następnego etapu podróży.

Sama mechanika walki jest dosyć prosta, chociaż pozwala na szerokie pole zagrań taktycznych. Akcje opierają się na kostkach k6. Każdy z graczy dysponuje pulą od 3 do 4 kostek, które po rzuceniu ustawiamy na polach na karcie postaci. Gdy jesteśmy ranni, to jedno z tych pól zakrywamy specjalnym żetonem, co ogranicza nasze możliwości. Akcje ogólnodostępne to na przykład ruch – możemy wydać kostkę z dowolnym wynikiem i poruszyć naszą postać o tyle pól, ile wynosi jej szybkość. Każda postać dysponuje za to wachlarzem swoich unikalnych zagrań: różne wartości kostek dają dostęp do różnych aspektów i broni.

Będziemy aktywować tak bohaterów jak i przeciwników zgodnie z wylosowaną kolejnością, którą jednak można zmieniać poprzez odpowiednie akcje. Przeciwnicy prowadzeni są przez system sztucznej inteligencji, w którym rzucamy kostką w zależności od tego, w jakim stanie jest przeciwnik i postępujemy według skryptu. Ciężko jednak mówić o schemacie, ponieważ w trakcie rozgrywki tworzy on dynamiczną i zmieniającą się siatkę zachowań.

Ludzie jakie to dobre

Jestem wielkim miłośnikiem dungeon crawlerów chyba dlatego, że od lat gram w papierowe i komputerowe gry RPG. Uwielbiam prowadzić swoją postać, rozwijać ją… a tego tutaj nie znajdziemy. Niestety rozwój jest bardzo ubogi i sprowadza się praktycznie do tego, że możemy obrócić kartę postaci na silniejszą stronę po spełnieniu unikalnego dla każdej postaci warunku. Jednak tutaj zupełnie mi to nie przeszkadza, gdyż gra oferuje sporą dawkę taktyki i wymaga od nas nieustannego planowania.

To nie jest prosta gra, w której pędzimy przed siebie i rzucamy kostkami. Bliżej jej chyba do gier bitewnych lub skirmishowych, gdzie musimy planować ruchy do przodu i ostrożnie eliminować przeciwników. Każda postać została starannie zaprojektowana, by nadać jej unikalnego charakteru – mamy chodzące czołgi pokroju robota imperialnego, mamy zwiadowcę, gości od bliskiego i dalekiego wsparcia, mamy w końcu bliźniaków z ich szalonymi możliwościami.

Sama gra jest niesamowicie klimatyczna i wciąga tak światem jak i wykonaniem. W końcu dungeon crawler, gdzie możemy sobie postrzelać z blasterów i bolterów! Do tego ogromnie regrywalny tytuł, ponieważ każda przygoda i każda kampania będzie niepowtarzalna. Kart walki jest naprawdę dużo, a do tego za każdym razem losujemy przeciwników, więc daje to sporą pulę możliwości.

Gra jest warta każdej złotówki na nią wydanej. Potężny zestaw niesamowitych figurek w połączeniu z długością kampanii oraz bezproblemowym przechodzeniem jej po raz kolejny daje nam lata grania! Taktyczna przyjemność rozpracowywania walki sprawia, że świetnie nada się też do grania solo. Mnie forteca wciągnęła po same uszy… a jeszcze nawet nie dotarłem do skarbca…

Dziękujemy firmie Games Workshop i sklepowi Mepel.pl za udostępnienie egzemplarza do recenzji!

Plusy

  • Niesamowite wykonanie - od klimatycznych plansz po precyzyjne figurki
  • Wszystkie figurki łączone na styk, bez potrzeby używania kleju
  • Klimat eksploracji starożytnych korytarzy
  • Wyważony poziom trudności pomimo sporej losowości
  • Potężna regrywalność dzięki losowym walkom i przeciwnikom
  • Bogata zawartość w pełni uzasadniająca cenę!
  • Figurki trzeba samemu złożyć, więc dodatkowa przyjemność...

Minusy

  • ...figurki trzeba samemu złożyć, co zajmuje czas
  • Ubogi system rozwoju bohaterów