Android: Netrunner – Recenzja

, Łukasz Włodarczyk
  • liczba graczy: 2
  • czas rozgrywki: 45
  • rok wydania: 2012
  • zależność językowa: duża (PL)

Richard Garfield stworzył najpopularniejszą po dziś dzień kolekcjonerską grę karcianą świata, czyli Magic: the Gathering. Ale to nie ją uważał za swoją najlepszą CCG. To miano przypadło grze Netrunner z 1996 roku. Po siedemnastu latach zrodził się jej następca – Android: Netrunner. Nie jest wydawany w formacie kolekcjonerskim, ale bardziej współczesnym – LCG. Za to w Polsce nie jest już wydawany wcale.  Android: Netrunner to asymetryczna gra karciana osadzona w cyberpunkowym uniwersum Androida przeznaczona dla dwóch osób. Według pudełka pojedyncza partia potrwa około 45 minut, chociaż przy dobrych wiatrach doświadczeni gracze zdążą w tym czasie zagrać jeszcze rewanż. Jeden z nich wciela się w rolę runnera, czyli wirtuoza klawiatury zdolnego złamać każde zabezpieczenie, a drugi w rolę potężnej korporacji, jednego z kilku trzymających świat w garści finansowych imperiów.

Na czym polega hakowanie?

W podstawce dostajemy trzech runnerów i cztery korporacje wraz z odpowiadającymi im kartami (oraz wspólnym zestawem kart neutralnych dostępnych bez ograniczeń dla każdej frakcji), a styl gry każdym indywiduum jest odczuwalnie różny. Jeśli najdzie nas taka ochota, możemy dodatkowo zmodyfikować talię przed grą. Celem obu graczy jest zapunktowanie projektów o łącznej wartości siedmiu punktów, jednak drogi ku zwycięstwu różnią się diametralnie. Tylko korporacja w ogóle posiada jakieś projekty w swojej talii. Posiada ona 3 akcje (kliknięcia) w rundzie, które może przeznaczyć na zarabianie kredytów, dobieranie kart, zagrywanie wydarzeń, rozstawianie zdalnych serwerów, zabezpieczanie ich LODem (Logicznym Oprogramowaniem Defensywnym) czy wreszcie awansowanie kart. Ponadto na początku każdej swojej tury dociąga jedną kartę. Należy zaznaczyć, że Netrunner pomyślany został jako swoisty pojedynek na czytanie w myślach, stąd też korporacja niemal wszystkie swoje karty zagrywa zakryte. Runner co prawda nie dobiera nowych kart automatycznie, dysponuje za to czterema akcjami. Może je przeznaczyć na zarabianie kredytów, dobieranie kart, zagrywanie wydarzeń, instalowanie programów pozwalających łamać zabezpieczenia, rozstawianie sprzętu czy wreszcie najważniejsze – przeprowadzanie skoków. Skoki to po prostu próby włamania się po dane korporacji. Ich celem mogą być zdalne serwery, ręka korpa (HQ), jego talia (R&D), czy nawet stos kart odrzuconych (archiwa). Niestety, życie hakera wcale nie jest takie proste, ponieważ na drodze niemal każdego skoku stoją LODy. Za każdym razem, kiedy runner podchodzi do zakrytego (niezrezowanego) LODu, korp może zapłacić za jego odkrycie (zrezowanie). Wszystkie efekty napotkanych podczas skoku zrezowanych LODów wchodzą w życie chyba, że runnerowi uda się złamać ich podprogramy za pomocą swoich sztuczek, co wymaga często niemałych nakładów finansowych. A jest o co walczyć, ponieważ spektrum możliwych efektów rozciąga się od zwykłego przedwczesnego zakończenia skoku, przez zabranie runnerowi pozostałych kliknięć, skasowanie szkodliwych lodołamaczy, podjęcie próby namierzenia włamywacza czy wreszcie zadanie mu bezpośrednich obrażeń, zmuszających do odrzucenia kart z ręki (lub nawet do wypłaszczenia, czyli przegranej z powodu braku możliwych do odrzucenia kart). Przebicie się przez LODy to jednak dopiero połowa sukcesu, ponieważ nawet na zdalnych serwerach korp mógł zainstalować smakowicie wyglądające pułapki, dlatego czasem rozłączenie się podczas wykonywania skoku może być najbezpieczniejszym wyjściem. Ostateczne uzyskanie dostępu do kart korporacji pozwala zapłacić za ich definitywne skasowanie. Przy odrobinie szczęścia odkrytą właśnie kartą może się okazać rzeczony projekt, który runner natychmiast wykrada i punktuje. Aby samemu zapunktować projekt, korporacja musi go dostatecznie wiele razy awansować na zdalnym serwerze (co wymaga kredytów i kliknięć), zanim dobierze się do niej runner. Opis, który przedstawiłem powyżej to zdecydowanie jedynie prosty zarys rozgrywki, której reguły są znacznie bardziej złożone, a nawet sam schemat przeprowadzania skoków zajmuje w instrukcji całą stronę!

Hello world!

Antyutopia. Cybernetyczny świat, rządzony twardą ręką przez manipulujące ludźmi i uzależniające ich od siebie korporacje. Samozwańczy mściciele, cyfrowi geniusze połączeni na stałe z obwodami zarówno układów scalonych, jak i samą siecią. Próby złamania zasad narzucanych przez architektów takiego systemu. Antyutopia. Cybernetyczny świat, rządzony twardą ręką przez manipulujące ludźmi i uzależniające ich od siebie korporacje. Samozwańczy mściciele, cyfrowi geniusze połączeni na stałe z obwodami zarówno układów scalonych, jak i samą siecią. Próby złamania zasad narzucanych przez architektów takiego systemu. W tej grze to wszystko jest! Grając w Netrunnera naprawdę to czuję! Widzę przed sobą wysokie, wypolerowane na błysk biurowce, reklamowe hologramy i loga reprezentujące wszystko to, z czym staram się walczyć. Czuję chłód metalu w miejscu, gdzie przewody łączą się z czaszką, zapach zatęchłego, piwnicznego powietrza, widzę pulsujące w półmroku ekrany, przesuwające się komendy, otwarte konsole i wiersze poleceń. Niemal czuję smak stojącego nieopodal energetyka. Wlewam go w siebie, ale wcale nie pomaga na suchość w gardle i pot, które są efektem świadomości tego, co się ze mną stanie, jeśli mój następny skok zakończy się porażką. Wydaje mi się, że czuję bijące od wszczepów gorąco, jakby próbowały usmażyć mi mózg. Zostałem odkryty, czy może powoli wpadam w paranoję?! To wszystko jednak blednie przy uczuciu nagłego podniecenia jakie ogarnia mnie gdy widzę, do czego udało mi się dostać tym razem! A więc TO przez cały ten czas planowaliście…

Co myślę o grze Android: Netrunner?

Najbardziej klimatyczny moim zdaniem LCG? Android: Netrunner. W dodatku nie jest to kolejne, generyczne fantasy, cthulhu czy inne zombie. Nie zrozumcie mnie źle, wszystkie te settingi bardzo lubię (no, może poza zombie), ale mam wrażenie, że na ich temat powiedziano już bardzo wiele. Netrunner natomiast – mimo lat na karku – ciągle wydaje mi się świeży, tak mechanicznie, jak i tematycznie. Podoba mi się sposób zdobywania punktów, zastawiania pułapek, przebijania się przez zapory. Sprawia mi sporą satysfakcję ciągłe napięcie towarzyszące grze. Jako korporacja nieustannie wydaje mi się, że moje systemy obronne mają całą masę dziur i nie zdążę ich załatać, że ten mały szkodnik jakim jest runner na pewno przez którąś zdoła się przecisnąć i zabierze mi awansowane z taką pieczołowitością projekty. Podczas gry runnerem mam wrażenie, że lada chwila zostanę wypłaszczony, że jestem zupełnie nieprzygotowany na starcie z LODem, że nijak nie przejdę przez zapory, a projekty już dawno zostały zabezpieczone. Lubię poczucie uciekającego z każdym kliknięciem czasu. Lubię ten dreszczyk emocji po udanym skoku, gdy uda mi się wykraść projekt. Ba, lubię nawet uczucie zawodu gdy wiem, że sprawdziłem nie tę kartę, co trzeba! Mechanicznie jest bardzo dobrze, ale Netrunner ma swoje problemy. Po pierwsze – próg wejścia jest dość wysoki. Ogólne zasady nie są bardzo skomplikowane, jednak drobniejszych niuansów jest całkiem sporo. W ich zrozumieniu nie pomaga fakt, że w grze używany jest specyficzny język, którego przedsmak starałem się pokazać w recenzji. Z jednej strony buduje on klimat, z drugiej – na początku ciężko się z nim oswoić. Po drugie Netrunner ma problem z przyciągnięciem do siebie nowych graczy. Poza wysokim progiem wejścia przyczyn jest jeszcze kilka. Podstawowa wersja gry jest aktualnie niedostępna w języku polskim, a dodatki w naszym języku przestały się ukazywać dawno temu. Scena turniejowa i dedykowane grupy mają się w zasadzie całkiem nieźle, ale składają się właściwie wyłącznie z pasjonatów, którzy na Netrunnerze zjedli zęby. Posiadają olbrzymie kolekcje kart warte czterocyfrowe kwoty, operują slangiem, za którym ciężko nadążyć i niedoświadczonych graczy rozkładają w pięć minut. Równocześnie trzeba im oddać, że są bardzo pomocni, chętnie udzielają rad, wyjaśniają zasady, a nawet uczą gry i pożyczają talie. Kupno kart z myślą o turniejach to w związku z liczbą pakietów danych i brakiem rotacji wydatek niemały. Po trzecie – Android: Netrunner to gra klimatyczna. Jeśli nie lubisz cyberpunka i dystopijnych światów – może ci się nie spodobać. Jeśli jesteś graczem, który niejeden tytuł ma już dobrze ograny, niestraszne ci instrukcje i FAQ, a chciałbyś spróbować czegoś nowego – wypróbuj Netrunnera. Warto dać mu szansę, bo mimo lat na karku – potrafi zaskoczyć świeżością.

Plusy

  • Głęboki klimat cyberpunku!
  • Prawdziwie asymetryczna rozgrywka
  • Świeży mechanicznie
  • Wysoka regrywalność podstawki
  • Scena turniejowa i społeczność oddanych fanów

Minusy

  • Wysoki próg wejścia
  • Niedostępny po polsku
  • Wymaga przeciwnika na podobnym poziomie