Dead Men Tell No Tales – Recenzja

, Marcin Bolałek
  • liczba graczy: 2-5
  • czas rozgrywki: 75
  • rok wydania: 2015
  • zależność językowa: mała (PL)

Do abordażu! Tym razem ty z (maksymalnie) czwórką towarzyszy, wcielicie się w role piratów. Dead Men Tell No Tales, to gra kooperacyjna, którą w Polsce wydało All In Games.

W tej przygodzie kafel po kaflu, będziecie budować płonący okręt kapitana Fromm’a. Jak na piratów przystało, macie tylko jeden cel. Splądrować łajbę, zanim, ta pójdzie na dno. Statek płonie, to prawda. Jednak ograbienie go, nie będzie proste jak spacer po desce. O nie! W tej morskiej opowieści do zwycięstwa prowadzi tylko jedna droga, a przegrać możecie na sześć różnych sposobów.

Panie Kapitanie! Trupi Mściciel na horyzoncie!

W 2003 roku z portu Hollywood wypłynęli Piraci Z Karaibów. Od tej pory morskie wojaże Jack’a Sparrow’a i jego Czarnej Perły śledzi każdy. W Dead Men Tell No Tales zamiast Czarnej Perły mamy Trupiego Mściciela, a Geoffrey Rush, który grał Barbarossę został zastąpiony przez kapitana Fromm’a. Nasz kapitan i jego załoga niczym nie odstają od tej z kasowego filmu. Są równie wredni, groźni i oczywiście… martwi.

My wcielamy się w piratów, którym się poszczęściło. Trupi Mściciel stanął w płomieniach. To jedyna szansa, by złupić okręt, który był postrachem siedmiu mórz. Załodze szkieletów ogień nie przeszkadza, jednak dla nas to nie lada wyzwanie. Musimy dbać o to, by nie pożarły nas płomienie, by trupia załoga nie zatopiła ostrzy swych szabel w naszych żywych ciałach i sukcesywnie pozbywać się majtków wybiegających spod pokładu.

W całym zamieszaniu nie możemy zapomnieć o tym, że ten abordaż ma tylko jeden cel: skarb! A jakże! Sześciu skrzyń wypchanych złotem pilnują strażnicy. Strasznie mocni goście, którzy, aż rwą się do bitki. Nich grog pokrzepi wasze serca i doda wam sił. Ahoj przygodo!

Wszyscy na pokład czas złupić tę łajbę! - No dobra, tylko jak?

Instrukcja Dead Men Tell No Tales ma dosłownie cztery kartki. Skrócić ją jeszcze bardziej będzie ciężko, ale się postaram.

Na początku swojej tury, każdy pirat wykłada nowy kafel statku (płytki pomieszczeń). Następnie umieszcza na nim kostkę pożaru, a z sakiewki losuje jeden dwustronny żeton. Aktywacja każdej akcji wymaga obrócenia jednego z pięciu złotych dublonów na spaloną stronę. Możemy nie wykorzystać wszystkich dublonów w turze.
Każdy wilk morski w swojej turze może:
• Przemieścić się o jedno pole (chodzenie) – różnica wartości na kościach pola docelowego i startowego, mówi nam o ile mamy przesunąć wskazówkę na tarczy zmęczenia.
• Biegać – przemieścić się o dwa pola. Zmęczenie wzrasta tak samo, jak przy chodzeniu, z tym że na końcu dodajemy jeszcze dwa punkty na tarczy.
• Gasić pożar na swoim polu – zmniejszamy wartość na kości o jeden.
• Usunąć jednego majtka ze swojego lub sąsiedniego pola.
• Podnieść przedmiot ze swojego pola.
• Zwiększyć siłę.
• Wymieniać ekwipunek.
Każdy niewykorzystany dublon przechodzi do gracza po lewej, co sprawia, że ten ma więcej możliwości. Czasami, dla wspólnego dobra, bardziej opłaca się przekazać żetony kamratowi.

Kończąc turę, gracz dociąga kartę Trupiego Mściciela. Podnosi poziom pożaru w określonych pomieszczeniach i wykonuje dodatkowe polecenie z karty.

Warto wspomnieć, że w niektórych pomieszczeniach są beczki z prochem. Gdy wartość pożaru w pomieszczeniu osiągnie ten wskazany na beczce, wybucha ona i podnosi poziom pożaru na sąsiednim polu. To może stworzyć reakcję łańcuchową, przez którą nie raz przegraliśmy. Gdy na kostce zobaczymy szóstkę, jest już za późno i pomieszczenie wybucha.

Naszym celem jest wyniesienie skarbów z Trupiego Mściciela.

Rumu mu dajcie bo będzie grał!

Grał będę na pewno. Cieszę się, że All In Games wprowadziło grę na polski rynek, gdyż jest to tytuł zdecydowanie godny polecenia. Stosunek jakości do ceny jest wprost idealny. Dla wielbicieli klimatu niezbędne będą jednak figurki, które na szczęście można dokupić za rozsądne pieniądze.

W podstawcę dostajemy „sindbady” – drewniane znaczniki piratów, które w zestawieniu z powagą całej oprawy graficznej wyglądają nieco komicznie.
Skoro o grafikach mowa, jest to kawał dobrej roboty. Gra przykuwa uwagę, ma niesamowity klimat i solidnie wykonane elementy.

Mam tylko dwa zastrzeżenia. Pierwsze to już szczyt „czepialstwa” – czcionki na kartach, które są mało czytelne. „Łydia Łamur”? „Roc”? Serio? Wiem, że można dojść do tego, co autor miał na myśli, jednak dowcipne okrzyki „użyj rompas”, przy stole trochę psuły atmosferę. Drugie to dwustronne żetony. Losujemy je z sakwy. Wypadałoby nie wiedzieć, co jest nagrodą za zabicie trupiego załoganta, jednak strona, na której jest jego wizerunek, w dotyku, niczym się nie różni od strony z nagrodą. W efekcie często wyciągaliśmy żeton „złą stroną” i tyle było z niespodzianki.

Kilka słów o mechanice. Hula ona jak płomienie po deskach pokładu Trupiego Mściciela. Wszystko działa sprawnie i daje wiele możliwości. Zróżnicowanie postaci i budowanie statku daje dobrą regrywalność. Synergia między kartami ekwipunku, a kartami piratów, sprawia, że od razu wiesz, czego będziesz używał i jaka będzie twoja rola w tej rozgrywce.

Mimo prostych zasad ciężko wyjść cało z tej morskiej opowieści. Dlatego, jeśli twoja postać ma bonus do gaszenia pożaru, by wygrać, będziesz musiał robić dokładnie to i niewiele więcej. Osobiście cieszy mnie to, że jestem zmuszony do tego, by za każdy razem grać inaczej. Kolejną rzeczą, która wpadła mi w oko, jest przekazywanie dublonów. Dzięki temu mechanizmowi nikt nie traci swoich akcji, a kooperacja staje się jeszcze bardziej odczuwalna.

W grze brakuje mi trochę „efektu WOW”, czegoś, co podkręcałoby emocje w każdej rundzie lub wywierało presję czasu. Na rynku zagranicznym dostępny jest dodatek Kraken. Mam nadzieje, że znajdę w nim to, czego szukam.

Podsumowując Dead Men Tell No Tales to bardzo dobra gra. Mogłaby być lepsza? Jasne! Jednak która planszówka by nie mogła? Z uśmiechem na ustach polecam! Szczególnie w takiej cenie, w jakiej obecnie jest dostępna.

Plusy

  • oprawa graficzna
  • klimat
  • przekazywanie akcji
  • stosunek jakości do ceny
  • możliwość dokupienia figurek
  • szybka rozgrywka

Minusy

  • brak „efektu WOW”
  • dwustronne żetony, które podczas losowania mogą zdradzić naszą nagrodę
  • „Sindbady”

Opinie redakcji

Kamil ‚Sanex’ Cieśla: Proste, szybkie, po trzeciej lub czwartek partii trochę monotonne. Nie mniej jednak warto kupić. Idealna na wieczory z \”nieplanszowymi\” znajomymi.