Doom The Board Game 2 – Recenzja

, Krzysztof Szarawarski
  • liczba graczy: 2-5
  • czas rozgrywki: 180
  • rok wydania: 2016
  • zależność językowa: duża (PL)

DOOM: The Board Game to najnowsze wydanie gry planszowej opartej na znanej serii gier komputerowych o tej samej nazwie. Pierwsza edycja ukazała się w 2004 roku i była adaptacją wydanego w tym samym czasie Doom3. Poza oczywistym podobieństwem do pierwowzoru z PC, gra planszowa Doom dała początek całej serii Dungeon Crawlerów, opartych na tym samym systemie. Kolejnym bowiem tytułem wykorzystującym mechanikę Doom’a był Descent: Journeys in the Dark wydany przez FFG rok później. Jako iż poświęcę pierwszej grze z serii Doom osobną recenzję, skupię się tu na opisie bieżącej, drugiej edycji.

O historii słów kilka

DOOM: The Board Game, podobnie jego poprzednik, jest kolejną adaptacją tej samej serii gier komputerowych. Ta edycja gry opiera się jednak na odświeżonym remake’u Doom, który wziął rynek szturmem wiosną 2016 roku. Ponownie przyjdzie nam kierować poczynaniami drużyny Marines wysłanej na Marsa, aby opanować inwazję piekielnych zastępów. Na tym jednak podobieństwa się kończą. Jeśli przyjrzymy się mechanice gry, nowy Doom to efekt ponad 12 lat ewolucji systemu zapoczątkowanego w 2004 roku, a później rozwijanego w obu edycjach Descenta czy Imperium Atakuje. DOOM czerpie także z pomysłów zawartych w mechanice Gears of War oraz wprowadza kilka własnych nowych rozwiązań. W związku z tym pozwolę sobie nazwać zastosowaną w tej grze mechanikę systemem Descent 3.0. Mechanizmy z w/w gier zostały bowiem splecione razem i dopracowane do tego stopnia, że otrzymaliśmy, moim zdaniem, najlepszą grę z gatunku „jeden kontra wszyscy”, jaka obecnie jest dostępna na rynku.

Zawsze podchodzę z pewną dozą rezerwy do gier robionych na licencji. Często gęsto okazuje się bowiem że są one miernymi adaptacjami nastawionymi raczej na promocję filmu, serialu, książki lub innego utworu do którego nawiązują, nie mając zbyt wiele do zaoferowania pod względem ciekawych mechanik czy samej fabuły. Także i w tym przypadku byłem pełen obaw, gdyż od wielu lat jestem fanem serii gier FPS, a w szczególności DOOM czy Quake. Nie byłem pewien, czy kiedykolwiek uda się w grze planszowej odtworzyć wrażenia i dynamikę, jaka towarzyszy rozgrywkom na PeCecie…. Cieszę się jednak, że moje obawy się nie ziściły, gdyż…

…Planszowy DOOM: The Board Game doskonale odzwierciedla naturę gry komputerowej, w której gracz (tutaj cała drużyna) przemierza ciasne korytarze, mordując liczne zastępy spawnujących się bestii z piekła rodem. DOOM wykorzystuje każdą okazję, by dać graczom możliwość spełnienia fantazji o zabijaniu potworów pochodzących z samego Piekła. Piły łańcuchowe, strzelby, karabiny konwencjonalne oraz plazmowe, a także najcięższa i najbardziej śmiercionośną broń w grze – BFG… Z takim arsenałem przyjdzie nam siać zniszczenie, a każdą z broni reprezentuje żeton oraz trzy karty okraszone grafiką zapożyczoną bezpośrednio z gry, co dodatkowo buduje klimat.

Gra w praktyce

Jak już wspomniałem, DOOM to najnowsza iteracja zasad znanych z Descent czy Imperium Atakuje. W grze nie znajdziemy klasycznych dwóch akcji dla bohatera. Zamiast tego gracze używają talii kart akcji (składa się ona z kilku kart podstawowych oraz sześciu kart broni, które wybierzemy dla naszej postaci podczas przygotowania gry). Karty te zawierają informację o ilości przysługujących punktów ruchu oraz ilości i rodzaju kości, jeśli zagramy daną kartę do ataku. Ponadto, każda karta posiada symbole: akcji głównej, akcji bonusowej oraz reakcji. W trakcie swojej aktywacji pojedynczy Marines może zagrać jedną akcję główną oraz dowolną ilość kart bonusowych. Aby zagrać reakcję, muszą zaistnieć odpowiednie warunki opisane na karcie. Zagrywając kartę, gracz może zatem wykonać opisane na niej akcje, ruch lub atak posiłkując się symbolami na karcie.

O kolejności ruchów w turze graczy decyduje talia inicjatywy. Tworzy się ją poprzez zmieszanie kart przedstawiających Marines oraz daną ilość kart z Najeźdźcą, a wszystko w oparciu o ilość graczy biorących udział w rozgrywce. Jeśli odsłonięta karta przedstawia jednego z Marines, gracz kontrolujący tę figurkę wykonuje swoje akcje jak opisano powyżej. Jeśli odkryta karta z talii inicjatywy przedstawia Najeźdźcę, ten wybiera jedną z posiadanych grup potworów, aktywuje ją, a następnie porusza i  każdą figurką należącą do tej grupy wykonuje akcje na planszy. Takie naprzemienne tury graczy trwają do momentu aż zabraknie kart w talii inicjatywy, co kończy daną rundę rozgrywki. Większość celów misji skupia się na zabiciu jak największej ilości potworów, ale występują także misje na czas, zmuszające graczy do współpracy – realizacji celu przed upływem danej ilości tur gry. Z kolei Najeźdźca na ogół musi zabić odpowiednią ilość graczy, określoną ilość razy.

DOOM: The Board Game pozwala na dwa warianty gry. Można rozegrać każdy z 12 scenariuszy osobno w trybie skirmish, czyli potyczki pomiędzy Marines a Najeźdźcą, ale można także połączyć kolejne (następujące po sobie) misje w 2 kampanie po 6 misji każda. Kampanię wygrywa ta strona, która zwycięży w większej ilość misji.

W pudełku z grą znajduje się 37 bardzo ładnie wykonanych figurek postaci i potworów. Znajdziemy tam też całą masę elementów tj. karty, żetony, kostki, instrukcje etc. Wszystkie wykonane są z należytą starannością do jakiej przyzwyczaił nas wydawca gry – Fantasy Flight Games. W pudełku znajdziemy również trzy książeczki: Learn to Play; dzięki której gracze szybko nauczą się zasad, dowiedzą się, jak rozłożyć plansze i przygotować rozgrywkę; Rules Reference, czyli kompletne kompendium wiedzy zawierające w sobie wszystkie zasady gry ułożone alfabetycznie wraz z odnośnikami, ilekroć jedna zasada będzie odwoływała się do innych oraz  Operations guide, w którym znajdziemy opis przygotowania i warunków zwycięstwa każdej z dostępnych misji.

Subiektywnie o Doomie

Podsumowując… Doom jest zdecydowanie udanym produktem w katalogu FFG. Rozgrywka zmusza graczy do podejmowania szybkich decyzji. Dzięki wykorzystaniu żywego przeciwnika poziom trudności gry jest wyższy w stosunku do innych (podobnych) tytułów wykorzystujących aplikację w miejsce Mrocznego Władcy/Overlorda.

Gra wynagradza osoby twardo dążące do celu, a wciska w ziemię niedzielnych graczy (tutaj widzę mocne podobieństwo do The Others). Planszowy Doom niemalże doskonale odzwierciedla atmosferę oryginału, bowiem klimat wyczuwalny jest na każdym kroku: ikonach żetonów, grafice kafli planszy, figurkach demonów znanych z gry czy choćby poprzez wykorzystanie zrzutów ekranu z gry w formie grafik na kartach.

Ciekawym smaczkiem jest pełna modułowość układu misji dzięki możliwości losowego wyboru sprzętu i broni oraz jednej z 24 dostępnych klas postaci, które na ogół zmieniają umiejętności i ilość akcji/kart na ręce gracza. Możemy także wybrać cele dla każdej misji/mapy, aby w ten sposób pokusić się o większą różnorodność przy kolejnych rozgrywkach. Dodatkowo gra w swej prostocie pozwala na tworzenie własnych misji, które można pobrać z internetu.

Zdecydowaną zaletą Doom jest zamknięty format. Fantasy Flight Games zaprojektowało grę w taki sposób, że choć możliwe jest dołączanie do niej w przyszłości rozszerzeń, pudełko, jakie otrzymujemy, zawiera wszystko, co będzie nam potrzebne do wielogodzinnych rozgrywek bez poczucia, że brakuje jakichś komponentów, czego nie można powiedzieć o innych grach projektowanych zazwyczaj z myślą o dosprzedaży kolejnych dodatków, a czasem nawet pojedynczych figurek często w cenie, w której można by kupić małą grę planszową.

Plusy

  • chyba najlepiej oddany klimat oryginału pośród gier planszowych wzorowanych na grach komputerowych;
  • porywające zwroty akcji oraz rzuty kością zapewniają sporo emocji w pozytywnym tego słowa znaczeniu;
  • bardzo ładne figurki i wysokiej jakości komponenty sprawiają, że gra wyśmienicie prezentuje się na stole;
  • zarówno drużyna Marines jak i gracz kontrolujący Najeźdźców mają do dyspozycji sporo rodzajów akcji i taktyk, dzięki którym istnieje duże pole manewru w rozgrywce. Zdarza się sporo okazji do wykonywania reakcji łańcuchowych (tzw. combosów) po każdej ze stron.

Minusy

  • efekty wpływające na obniżanie puli kości Marines mogły zostać bardziej rozwinięte;
  • talia inicjatywy zapewnia dobre zróżnicowanie rozgrywki, jednakże czasami może być dewastująca dla jednej ze stron;
  • czas rozgrywki niektórych scenariuszy sięga 3 godzin, co może stanowić problem dla bardziej casualowych graczy.
  • długi czas przygotowania do gry, zwłaszcza przy tworzeniu nowej drużyny.
  • przy 2-3 graczach poziom trudności jest zdecydowanie wyższy dla gracza kontrolującego Najeźdźcę niż w rozgrywkach na 4-5 osób.

Opinie redakcji

Kamil ‚Sanex’ Cieśla: Bardzo, ale to bardzo solidna gra. Rozgrywka dla 1 do 2 marines jest wymagająca dla najeźdźcy. Największą wadą gry jest spory czas przygotowania rozgrywki oraz brak kampanii z rozwojem bohatera. Nie mniej jednak jak szukamy gry na jedno rozłożenie, Doom świetnie się do tego nada.

  • AnaMan

    No aż się prosi jakieś odniesienie do LEVEL 7 Omega Protocol 🙂

    • Ciężko się odnieść, gdyż te gry są zbyt odmienne do krótkiego porównania. Jeśli miałbym spróbować zamknąć się w jednym zdaniu, napisałbym że L7:OP jest grą bardziej rozbudowaną, z większą ilością zasad, podczas gdy Doom lepiej nadaje się do casualowych rozgrywek, tym samym jest bardziej przyjazny mniej zaawansowanym graczom.

      • AnaMan

        A ja z opisu odniosłem wrażenie, że to właśnie najbardziej zbliżona do L7 gra innego producenta. Muszę kiedyś zagrać dla porównania.