Zpocalypse 2: Defend the Burbs – recenzja

, Sebastian Lamch
  • liczba graczy: 2-5
  • czas rozgrywki: 720
  • rok wydania: 2017
  • zależność językowa: średnia

Zombie... znowu?!

Zpocalypse 2 pierwotnie została wydana za pomocą serwisu Kickstarter, gdzie pomimo ufundowania nie zrobiła zbyt dużej furory. Niestety temat Zombie jest mocno wyeksploatowany w grach planszowych i ciężko o cokolwiek świeżego w tym temacie. W grze jak to zwykle bywa będziemy walczyć z zombiakami, próbować przetrwać i przejść do kolejnego rozdziału.

 

Co my tu robimy?

W grze wcielimy się w rolę Ocalałych po apokalipsie, którzy docierają do osamotnionego domu na obrzeżach miasta tylko po to by oczyścić to miejsce z martwiaków i założyć tutaj schronienie. Każdy gracz dostanie do dyspozycji maksymalnie cztero osobową grupę – i tutaj pochwalić należy pomysłowy panel przy którym umieszczamy ich (na dole Ocalałego, na górze jego broń), a także zaznaczamy ich zdrowie oraz łączną obronę grupy.

Gra dzieli się na dwie główne fazy: dzień, w której to przygotowujemy się do obrony schronienia, wysyłamy ekipy na poszukiwania zasobów, czy też rozbudowujemy naszą bazę o nowe możliwości, oraz na fazę nocy, podczas której odpieramy ataki nieumarłych. Fazy te różnią się mechanicznie stanowiąc praktycznie dwie osobne gry:

Podczas dnia wysyłamy naszych ludzi w celu poszukiwania zasobów, a ci trafiają do losowego miejsca i związanej z nim mini historii podczas której do wyboru mają dwie odpowiedzi – każda z innym testem czy zadaniem do wykonania oraz nagrodą. Możemy wysłać też ludzi do rozbudowy bazy, jako strażników, czy najzwyczajniej w świecie dać im odpocząć, by wyleczyli swoje rany.

W nocy następuje obrona bazy, gdzie podczas 5 rund atakować będzie nas horda zombie – to wtedy zdobywamy doświadczenie, dzięki któremu rozwiniemy nasze postacie o nowe umiejętności, ale również wtedy mogą one zginąć w walce z nieumarłymi. Na koniec 5 rundy noc się kończy, a czułe na światło zombie uciekają, aczkolwiek każdy kto uciekł dołącza do hordy by z większą siłą zaatakować kolejnej nocy.

Kostkami ich! Kostkami!

Mechanicznie każde nasze działanie w grze Zpocalypse 2 opiera się o losowość. Od początkowego wylosowania dwóch Ocalałych i broni/przedmiotu dla każdego z nich, po testy związane z eksploracją, a na walce kończąc w której to losujemy pulę akcji z której będziemy opłacać nasze działania.

Pierwsza faza (dzień) przypomina grę Martwa Zima, gdzie niczym w typowym worker placement’cie wysyłamy naszych Ocalałych do poszczególnych zadań, a następnie zgodnie z kolejnością wykonujemy akcje. Wysyłając grupę na eksplorację dostajemy krótki opis i musimy podjąć decyzję, a następnie kostkami sprawdzmy czy się nam powiodło. Tak samo przy rozbudowie bazy. Ostatnie dwie opcje: wystawienie strażnika, który zmniejsza Zagrożenie oraz odpoczynek, który je powiększa – są automatyczne.

W nocy naszą grupę Ocalałych symbolizuje pojedyncza figurka i wspólnie z innymi graczami bronić będziemy schronienia niczym w taktycznym skirmishu. Rzucamy kośćmi sześciościennymi i to one decydują o ilości naszych akcji i cih skuteczności. Chcemy się poruszyć? Musimy wydać kostkę (lub kostki) i o tyle ile wskazują przesunąć grupę. Walka? Każda broń ma określoną wartość za którą możemy „kupić” atak, więc wydajemy też na to kostki.

Podsumowanie

Gra ma mocno wyczuwalny klimat i historię, którą stara się opowiadać. Na każdym elemencie znajdziemy jej zarys, cytat. Każdy z Ocalałych ma swój własny cel, który pomoże w zdobyciu doświadczenia, ale i opowie cząstkę tej historii. Dodatkowo możemy rozegrać krótką kampanię, łączącą misje w jedną całość, zamiast zagrać standardową misję. Jest to definitywnie jej plus, aczkolwiek szkoda, że potencjał został zmarnowany – historii z eksploracji jest mało i przy którejś z gier zdarzało nam się je powtarzać, a ich losowość nie pozwala na spójną opowieść. Misji jest też mało, a opcja kampanii przez to też nie zaskakuje długością.

Największym mankamentem gry jest jej losowość. Na każdym kroku wszystko zależy od losu, a nie od graczy – wylosujemy gorsze postacie, gorszą broń i będziemy się mniej bawić patrząc na możliwości innych, w walce możemy szybko zginąć przytłoczeni nie trudnością gry, a po prostu słabymi rzutami. Generalnie lubię kostki i los, jednak tutaj brakuje mi jakiegoś wpływu na ich wynik.

Samo wykonanie gry stoi na dobrym poziomie – od plastikowych figurek (chociaż już odbiegających od standardów) po świetne grafiki na kartach, które tylko wzmacniają klimat i imersję ze światem. Plansze są ciekawie zaprojektowane, jednak rażą ilością oznaczeń, a przez to tracą na czytelności. Podczas obrony bazy nie raz szukać będziemy, gdzie zaczyna się okno, a kończy drut kolczasty.

Jeżeli ktoś szuka połączenia Martwej Zimy z Zombicide, chociaż w mocno ograniczonej formie, a losowość mu nie przeszkadza, to znajdzie w Zpocalypse2 fajną grę na długie wieczory. Jednak jeżeli szukacie gry, w której to wy decydujecie co się dzieje, a nie sześciany z kropkami… to szukajcie dalej.

Plusy

  • Klimat tak w misjach jak i na samych kartach
  • Połączenie dwóch trybów daje ciekawe doświadczenie
  • Eksploracja i wybory, których dokonujemy podczas wypraw
  • Mozliwość rozegrania kampanii z dwoma zakończeniami

Minusy

  • Losowość na każdym możliwym kroku
  • Długi czas rozgrywki i jej monotonność
  • Niski poziom trudności nie współgra z tematem
  • Skomplikowana mechanika i pełno wyjątków
  • Zaprzepaszczony potencjał z kampanią
  • Wykonanie odbiega od standardów dzisiejszych
  • Wymaga dużego stołu i znajomości języka angielskiego